Kompot wigilijny z suszu
Kompot z suszonych owoców zwykle zajmuje jedno z ostatnich miejsc na liście wigilijnych potraw. Nie cierpiałam tego dziwnego napoju jako dziecko, a mama suszyła owoce w piekarniku kaflowego pieca, plastry jabłek, gruszek, całych śliwek z pestkami. Do gotującego się dodawała kwiaty suszonej na strychu lipy.
Małej Justynce coś w tym kompocie nie pasowało. Pewnie smak, ale może coś co wydawało mi się wtedy bardzo staromodne, a wręcz starożytne, jak dziś powiedziałyby moje dzieci. Zamiast na święta kupić butelkę upragnionej coli albo mirindy, mama tu z takim byle czym? Takim dziwnym szaroburym i dziwnie pachnącym kompotem? Jako dziecko wychowane na wsi uważałam, że w mieście tego na pewno nie piją.
I tak mijały lata, a moje nastawienie do tego napoju zmieniało się z czasem. Dziś uwielbiam pić, ale uwielbiam też zwyczajnie ten kompot wąchać. Nie suszę dziś sama owoców, kupuję gotowe mieszanki. To jest inny kompot niż ten z dzieciństwa. Tamten pachniał lipą, teraz zachwyca mnie zapach wędzonej śliwki i anyżu, ale wiem, że zwłaszcza ten ostatni nie każdy lubi. Nie ma potrzeby dodawać. Wędzone śliwki można zastąpić zwykłymi suszonymi.
Córka uwielbia, syn nie cierpi. Obserwuję ten zachwyt z jednej strony i wstręt z drugiej. I ciekawa jestem z czym pójdą w świat i czy za 20, 40 czy 60 lat ten kompot ciągle będzie na wigilijnym stole
Składniki:
- ok. 2,5 l wody
- ok. 100 g suszonych jabłek
- ok. 100 g suszonych gruszek
- ok. 100 g śliwek wędzonych (nie kalifornijskich)
- 3-4 łyżki miodu
- laska cynamonu
- 3-5 goździków
- 2-3 plastry świeżego imbiru
- 2-3 gwiazdki anyżu
- Owoce płuczemy i zalewamy wodą, możemy odstawić na 30-40 minut, ale niekoniecznie.
- Dodajemy laskę cynamonu, goździki, plastry imbiru i anyż. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ok. 15-20 minut.
- Odstawiamy do wystudzenia, letni osładzamy miodem (według uznania).
- Smacznego!
Sam kompot z tym dymnym posmakiem bardzo lubię. Ale w niektórych regionach są tradycje podawania go np. z ryżem lub kaszą. U mnie w domu też to panowało w czasach dzieciństwa. Nie znosiłam ;).
OdpowiedzUsuńGdzieś czytałam o takich sposobach podawania... ale nigdy tak nie próbowałam :)
Usuń