Powidła śliwkowe z dodatkiem kakao
Mamy taką jedną niepozorną śliwę. Oczywiście jeszcze w marcu, kiedy stała taka goła, bez liści, nawet nie wiedzieliśmy co to jest. Mąż mówił, że młoda jabłonka, teść obstawiał wiśnię, ale kiedy pojawiły się liście, a później kwiaty, już nie mieliśmy wątpliwości. Ta niepozorna śliwa obrodziła tak, że miałam wrażenie, że na drzewie jest więcej fioletowego niż zielonego.
Śliwki dojrzały wyjątkowo wcześnie i jakoś tak w jeden weekend. I to nie żadne węgierki, moja mama powiedziałaby, że zwykłe "sraluchy" ;) Ale wiedziałam, że jak ich nie zerwę, to następnym razem będą już wszystkie leżały na ziemi. Decyzja była więc szybka - rwiemy i robię powidła. Pech chciał, że temperatura sięgała 30 stopni, a ja w domu do smażenia się zabieram... Dla mnie to pestka, że tak się wyrażę, ale mężowi każda kreska na termometrze robi różnicę. Zapytał tylko ile to będę smażyć. Mówię yyyy jakieś pół godziny.... I smażyłam... cztery dni pod rząd po cztery godziny.
Muszę też tutaj napisać, że mam rewelacyjną brytfannę WOLL, której rzadko używam (w zimie częściej do pieczenia mięs), ale jak już ją wyciągnę i odpalę pod nią palnik, to nachwalić się nie mogę. Nic nie przywiera, nic się nie przypala. Myje się jednym ruchem ręki. Od dawna marzyłam o takiej porządnej brytfannie i jestem jej posiadaczką od zeszłego roku, dzięki sklepowi egustus.pl. Pisałam o tym prawie rok temu w tym poście.
Śliwki dojrzały wyjątkowo wcześnie i jakoś tak w jeden weekend. I to nie żadne węgierki, moja mama powiedziałaby, że zwykłe "sraluchy" ;) Ale wiedziałam, że jak ich nie zerwę, to następnym razem będą już wszystkie leżały na ziemi. Decyzja była więc szybka - rwiemy i robię powidła. Pech chciał, że temperatura sięgała 30 stopni, a ja w domu do smażenia się zabieram... Dla mnie to pestka, że tak się wyrażę, ale mężowi każda kreska na termometrze robi różnicę. Zapytał tylko ile to będę smażyć. Mówię yyyy jakieś pół godziny.... I smażyłam... cztery dni pod rząd po cztery godziny.
Muszę też tutaj napisać, że mam rewelacyjną brytfannę WOLL, której rzadko używam (w zimie częściej do pieczenia mięs), ale jak już ją wyciągnę i odpalę pod nią palnik, to nachwalić się nie mogę. Nic nie przywiera, nic się nie przypala. Myje się jednym ruchem ręki. Od dawna marzyłam o takiej porządnej brytfannie i jestem jej posiadaczką od zeszłego roku, dzięki sklepowi egustus.pl. Pisałam o tym prawie rok temu w tym poście.
Składniki:
- 3 kg bardzo dojrzałych śliwek (najlepiej węgierek)
- 3 łyżki gorzkiego kakao (lub 1 tabliczka gorzkiej czekolady, 200g)
- cukier - w zależności od potrzeb
- Śliwki oczyszczamy, myjemy pod bieżącą chłodną wodą, a następnie usuwamy z nich pestki.
- Na małym ogniu stawiamy rondel lub brytfannę i wsypujemy śliwki.
- Doprowadzamy powoli do zagotowania, kilkakrotnie w tym czasie mieszając. Pozostawiamy na ogniu (ciągle małym) na blisko 3-4 godziny. Gotujemy je pod przykryciem i co jakiś czas mieszamy. Czynność smażenia powideł powtarzamy przez kolejne 2-3 dni.
- Wszystko zależy od śliwek i od naszych upodobań. Jeżeli wystarczą nam takie powidła, w których są spore kawałki śliwek, a kolor powideł jest bardziej karminowy niż brunatny, kończymy smażenie już po ok. 2 godzinach. Można dodać cukier ale nie trzeba, spróbujmy i oceńmy sami. Czasami śliwki są na tyle słodkie, że nie potrzeba ani grama cukru, ale być może lubimy bardzo słodkie powidła, więc wtedy dosypmy tyle, żeby nam smakowały.
- Cukier dodajemy w ostatnim etapie smażenia, kiedy śliwki już mocno ściemnieją, chyba, że nie ściemnieją (patrz pkt. 4). Dodajemy gorzkie kakao lub połamaną czekoladę.
- Powidła przekładamy do wyparzonych słoiczków, od razu zakręcamy i ustawiamy dnem do góry na desce przykrytej kuchennym ręcznikiem.
- Pozostawiamy w tej pozycji do wystygnięcia, najczęściej na całą noc.
- Smacznego!
Powidła śliwkowe z piekarnika - http://www.stachurska.eu/?p=9240 . Najwygodniejsza metoda :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny patent z tym kakao, ja powidła zawsze robię w ten sposób: http://oobzarciuch.blogspot.com/2013/09/powida.html
UsuńTakich powideł jeszcze nie jedliśmy, przy okazji podrzucamy przepis na pyszne jesienne ciasto z powidłami http://ronddel.blogspot.com/2016/09/biszkopt-z-masa-jabkowa-budyniowa.html
UsuńU nas to się czeko-śliwka zwie :) pychotka
Usuńja to nazywam nutellą i polecam kilka moich przepisów na domowe wyroby: szyneczki, chleb, maslo, sery http://robimy-domowe-sery.blog.pl
UsuńZnamy ten smak. Nie ma sobie równych. Mniam!
OdpowiedzUsuńKiedyś dostałam taki słoiczek od przyjaciółki. Był mały, ale wielce smaczny ;) To była jedna z najpyszniejszych rzeczy, jakie w życiu jadłam. Dziękuję za przepis, czas to powtórzyć :)
OdpowiedzUsuńŻeby nie gotować kilka dni, a tylko ok. 3 godz., ja śliwki mielę w maszynce do mięsa z sitkiem o dużych otworach. Polecam, powidła nic nie tracą, a ja zyskuję czas.:)
OdpowiedzUsuńNie wpadłabym na takie rozwiązanie 😀
UsuńJa od kiedy tylko pamiętam zawsze lubiłam powidła śliwkowe. Po przeczytaniu tego wpisu narobiłaś mi strasznej ochoty aby znów ich spróbować. Mam nadzieję, że uda mi się gdzieś na szybko jakieś kupic :) Z tego co się orientowałam na szybko to te https://www.herbapol.com.pl/produkt/powidla-sliwkowe powidła od Herbapolu są na prawdę dobre. Co wy o nich sądzicie?
OdpowiedzUsuń"Nutella" śliwkowa zrobiona. W moim przepisie znacznie więcej kakao (70g na 1 kg śliwek) żeby była bardziej czeko ;))) Buziaki
OdpowiedzUsuńOoooo, jak bym zjadła! W tym roku tylko morelowe zdążyłam zrobić, ale za to z rumem ;)
Usuń