Print Friendly Version of this pagePrint Get a PDF version of this webpagePDF

Placuszki z cukinii dla dzieci

 

Jeszcze przed wyjazdem na urlop otrzymałam zapytanie o chęć udziału w kampanii „Owoce i warzywa w szkole”. Odpowiedziałam, że z wielką chęcią, ale urlop, bez laptopa, bez WiFi…. ale po urlopie bardzo chętnie, bo temat dla mnie ważny.

I tak oto wracam z wpisem w temacie warzyw i owoców. Sprawa dla mnie o tyle istotna, że pomimo wielu pomysłów na fajne dania, moje dzieci święte nie są i wcale nie jest tak, że Hania do szkoły zabiera pocięte w słupki warzywa zamiast słodkich przekąsek, a Franek w przedszkolu upomina się o drugą porcję surówki. Walczę tak samo jak każdy inny rodzic o to, żeby do obiadu zechciały łaskawie zjeść porcję warzyw, żeby nie zapominały w ciągu dnia o owocach i nie myślały, że żelki w kształcie truskawek to dokładnie to samo co prawdziwe truskawki tylko trochę mniejsze.

Oczywiście na większość propozycji warzywnych (z owocami na szczęście kłopotu nie ma), jest grymas na twarzy, przeciągłe „yyyyyyy ale ja nie luuuubięęęę”. Umowę mamy stałą od lat: spróbuj, najwyżej nie zjesz. Ale nie mów, że nie lubisz skoro nawet nie wiesz jak smakuje. Od kiedy pamiętam największą walkę toczymy z pomidorami. Oboje z mężem pomidory uwielbiamy, ale nasze dzieci nie tkną, za to zupa pomidorowa, spaghetti – zawsze i o każdej porze! Więc tego się póki co trzymamy ;)

Kiedy Hania poszła do szkoły jako 6-latka, miałam wiele dylematów. Tych związanych z żywieniem również. Ale czasami okazuje się, że obawy rodziców są przedwczesne i wystarczy dać dzieciom trochę wolnej ręki, a one im mniej czują się do czegoś zmuszane, tym chętniej same próbują. Tak było z marchewką, do której długo Hani nie mogłam przekonać. A w szkole dostawała pokrojoną marchewkę w ramach akcji „Owoce i  warzywa w szkole”. I co? I wracamy często obie po szkole do domu, ja z zakupami w siatach, jej tornistrem na plecach i jeszcze z własną torebką przewieszoną przez ramię, a ona w podskokach obok mnie wyjada plasterki surowej marchewki z woreczka, niczym jakieś piniowe orzeszki! Ten obraz powtarzał się wiele razy, a ja nigdy jej nie zapytałam czy smakuje jej ta marchewka… bo gdybym to zrobiła to pewnie pomyślałaby dlaczego pytam… czy coś z tą marchewką nie tak, że miałaby jej nie smakować? Więc idziemy, pytam jak w szkole było, patrzę jak wcina ochoczo marchewkę, w środku się do siebie uśmiecham, ale udaję, że wcale mnie to rusza.

Wniosek mam z tego taki, żeby nie budować wokół warzyw negatywnej atmosfery. Nie stać nad dzieckiem z widelcem i na siłę kazać mu otworzyć buzię. Nie je papryki dzisiaj? Nie szkodzi. Może zje za miesiąc, a może za pół roku. Być może nie będzie jadło całe życie, ale może spróbuje za kilka dni? Może zamiast surowego warzywa bardziej posmakuje dziecku zupa krem albo lekkie leczo? 


Często w kuchni wracam do przepisów, które pamiętam z własnego dzieciństwa, dlatego przy okazji tej kampanii pomyślałam o placuszkach z cukinii, które przygotowywała też moja mama. Cukinia to akurat bardzo wdzięczne warzywo i mamy już własne z działki!  Lekkie i słodkawe. Do ciasta dodałam mąki ryżowej, która sprawia, że ciasto jest bardziej chrupiące. Hania placuszki zjadła z przyjemnością, choć Franek woli zapiekankę z cukinii i ryżu ;)




Składniki:
  • 1 jajko
  • 1 szklanka mleka
  • ¾ szklanki mąki pszennej
  • ¾ szklanki mąki ryżowej
  • sól i pieprz
  • 1 średnia cukinia
  • olej
Przygotowanie:

  1. Jajko ubijamy trzepaczką, dodajemy mleko i obie mąki, sól oraz pieprz. Ciasto powinno być dość gęste (plastry cukinii można nim bardziej smarować niż w tym cieście zanurzać).
  2. Cukinię myjemy i kroimy (nie obieramy)w plastry o grubości mniej więcej 1 cm.
  3. Każdy krążek zanurzamy w cieście z jednej strony i z drugiej (choć ciasto jest na tyle gęste, że wygodniej smarowało się nożem) i kładziemy na patelni lekko posmarowanej olejem.
  4. Smażymy po kilka minut z każdej strony, tak aby ciasto było złote, a cukinia w środku miękka.
  5. Smacznego! 



Wiele szkół podstawowych uczestniczy w programie „Owoce i warzywa w szkole”. Ta, do której chodzi moja córka, również. Dzieci otrzymują w ramach przekąsek jabłka, gruszki, truskawki, borówki amerykańskie, paprykę, marchewkę, kalarepkę, pomidorki, rzodkiewkę, soki warzywne i owocowe. Możesz zajrzeć na stronę i sprawdzić, czy szkoła w Twojej okolicy również należy do tego programu.


Zachęcam również do wspólnego obejrzenia teledysku, który promuje jedzenie warzyw i owoców wśród dzieci. Muzykę napisał Andrzej Smolik, a w teledysku wystąpili Julia Kamińska i Jarosław Boberek.

TELEDYSK:

SPOT:


Miłego słuchania, oglądania i chrupania marchewki :) 

8 komentarzy:

  1. U mnie dzieci tez święte nie są i tez mamy zasadę nie mów, że nie lubisz póki nie spróbujesz, możesz nawet wypluć ale próbuj :)
    Zadziwia mnie tez to, że dzieci nauczone w taki sposób funkcjonować same chcą próbować:)
    A placuszki super!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosia20/7/16

    To takie bardziej racuszki:) Ja robię placki z cukini tartej na dużych oczkach tarki...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomyślałam, że to jak racuszki, ale faktycznie :)) Te tarte też lubię, a cukinii mam teraz dostatek więc pewnie niebawem zrobię :)

      Usuń
  3. odbiegając od słuszności kampanii, to nienawidzę tej reklamy. piosenki nie znoszę tak bardzo, jak przeciągania pazurami po tablicy. brrrrrrrrrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, mam również podobną reakcję na niektóre reklamy. Tę akurat lubię :)

      Usuń
  4. robie takie i z tartej obie wersje pyszne :) ładnie i smakowicie wygladają mniammm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja również obie wersje lubię, choć te bardziej kojarzą mi się z rodzinnym domem :)

      Usuń

www.VD.pl
Copyright © bistro mama , Blogger