Batoniki daktylowe
Już wiem dlaczego nie mogłabym prowadzić bloga parentingowego.Takiego z modą dla dzieci. I poradami jaki wózek kupić. Kilka tygodni temu byliśmy na fajnej rodzinnej wycieczce. Jezioro, las... trochę zdjęć. Oglądam je teraz i co widzę? Jedno dziecko w obdartych butach i brudnych spodniach dresowych.... Oboje w czapkach z daszkiem z ubiegłego roku. Hani totalnie czapka wyblakła od słońca, ale innej nie chce bo lubi tą i koniec.
Foch jest poza tym na wszelkie spodnie, rajstopy i sukienki. Tylko leggingsy, bluzki i bluzy. Z butami też nie jest łatwo, bo albo trampki albo coś co przypomina martensy z czasów mojej młodości. Poza tym od sierpnia Hania pyta kiedy będzie mogła założyć zimową kurtkę, którą kupiliśmy jej na ten sezon jeszcze wiosną tego roku. Oj, rozpędziłam się... ja tej kurtki bym jej nie kupiła. Kurtkę wybrała sobie Hania, a kupił ją tata Hani. Kurtka jest narciarska, pstrokata, ma milion odblasków i do niczego nie pasuje. Można w niej iść na biegun północny, a nie do szkoły. Nawet na sanki wydaje mi się za gruba. Ale dla Hani jest "super hiper mega faj", co w słowniku Franka oznacza to mniej więcej tyle, że już nic lepszego na świecie nie ma.
Patrzę na te zdjęcia dalej... Franka czapka trzyma się na czubku głowy. Co tu ukrywać, jest ewidentnie za mała. Jakoś nie zdążyliśmy kupić nowej. Oboje na tych zdjęciach w wyprzedażowych bluzkach z Lidla. W dodatku Franek w starym bezrękawniku Hani.... Ostatnio pisałam, że do dzisiejszego dnia Franek śpi w różowej pościeli po starszej siostrze. Już nic więcej chyba dodawać nie muszę... :)
Zostanę przy garach :) W moim poście odchudzającym pisałam o tym , co jem na śniadanie. W pracy najczęściej granolę z jogurtem naturalnym, ale czasami zamiast granoli wychodzi coś innego :) Na przykład takie batoniki na bazie mielonych daktyli. To przede wszystkim one "trzymają" pozostałe składniki. Do tego jogurt, owoc i można iść do pracy :) Albo na zakupy... czapki nowe dzieciom kupić ;)
Foch jest poza tym na wszelkie spodnie, rajstopy i sukienki. Tylko leggingsy, bluzki i bluzy. Z butami też nie jest łatwo, bo albo trampki albo coś co przypomina martensy z czasów mojej młodości. Poza tym od sierpnia Hania pyta kiedy będzie mogła założyć zimową kurtkę, którą kupiliśmy jej na ten sezon jeszcze wiosną tego roku. Oj, rozpędziłam się... ja tej kurtki bym jej nie kupiła. Kurtkę wybrała sobie Hania, a kupił ją tata Hani. Kurtka jest narciarska, pstrokata, ma milion odblasków i do niczego nie pasuje. Można w niej iść na biegun północny, a nie do szkoły. Nawet na sanki wydaje mi się za gruba. Ale dla Hani jest "super hiper mega faj", co w słowniku Franka oznacza to mniej więcej tyle, że już nic lepszego na świecie nie ma.
Patrzę na te zdjęcia dalej... Franka czapka trzyma się na czubku głowy. Co tu ukrywać, jest ewidentnie za mała. Jakoś nie zdążyliśmy kupić nowej. Oboje na tych zdjęciach w wyprzedażowych bluzkach z Lidla. W dodatku Franek w starym bezrękawniku Hani.... Ostatnio pisałam, że do dzisiejszego dnia Franek śpi w różowej pościeli po starszej siostrze. Już nic więcej chyba dodawać nie muszę... :)
Zostanę przy garach :) W moim poście odchudzającym pisałam o tym , co jem na śniadanie. W pracy najczęściej granolę z jogurtem naturalnym, ale czasami zamiast granoli wychodzi coś innego :) Na przykład takie batoniki na bazie mielonych daktyli. To przede wszystkim one "trzymają" pozostałe składniki. Do tego jogurt, owoc i można iść do pracy :) Albo na zakupy... czapki nowe dzieciom kupić ;)
Składniki:
- 200 g suszonych daktyli bez pestek
- 2 łyżki syropu daktylowego (można dodać miód lub syrop klonowy)
- 50 g płatków owsianych
- 50 g płatków orkiszowych
- 30 g płatków jaglanych
- 2 łyżki otrębów żytnich
- 3-4 łyżki łuskanego słonecznika
- 8-10 szt. orzechów włoskich
- Daktyle razem z syropem lub miodem mielimy na gładką masę przy pomocy blendera.
- Dodajemy resztę składników i miksujemy razem przez chwilę (przez to płatki i bakalie też się trochę zmielą).
- Blaszkę o wymiarach ok. 20x20 cm wykładamy papierem do pieczenia, przekładamy masę i wyrównujemy ją za pomocą łyżki (lub palcami).
- Pieczemy ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, a następnie odkładamy do wystygnięcia.
- Kroimy na mniejsze kawałki. Wyszło mi 12 sztuk.
- Smacznego!
Smacznie :)
OdpowiedzUsuńtruskawkowa-fiesta.blogspot.com
super przepis, ale przez daktyle nie są one twarde
OdpowiedzUsuńDokładnie, z daktyli robi się taka fajna maź, która skleja resztę składników.
UsuńNo i brakuje mi tu tylko zdjęcia Twoich dzieci, żeby zobaczyć jakie są szczęśliwe :)
OdpowiedzUsuńdokładnie to sobie pomyślałam... bo czasem żal dzieci pięknie poubieranych ale sztywno trzymających się rąk dorosłego, bo ani nigdzie nie usiądź, nie biegaj, nie bierz do rąk bo się pobrudzisz, zahaczysz, podrzesz... :) szczególnie na spacerze, który mam być również wspaniałą zabawą :)
Usuńpomysł na batoniki super, uwielbiam daktyle w wypiekach :)
O to chodzi :) moje dziecko miało wiecznie wymazane spodnie z piaskownicy, albo z trawy. Fakt był później problem, aby tych wszystkich plam się pozbyć. Ale przez całe jej dzieciństwo, wychodziłam z założenia, że brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko. Oczywiście zdroworozsądkowo ;)
UsuńA myślałam o tym, żeby tu wstawić, tylko jeszcze jeden problem polega na tym, że jedno dziecko ma focha od razu na widok aparatu (to starsze), a drugie nie ustoi sekundy spokojnie i na każdym jest albo rozmazane albo pokazuje język... ;)
Usuńbatoniki genialne!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńzapowiadają się wspaniale!
OdpowiedzUsuńNamawiam do spróbowania!
UsuńHehe. U mnie dziecko postanowiło wczoraj chodzić po domu w nowych śniegowcach. Nie ma zmiłuj.
OdpowiedzUsuńHahahah, przypomniałaś mi z mojego dzieciństwa, że spałam z kozakami, które dostałam pod choinkę :) do dziś je pamiętam, tak się nimi cieszyłam!
UsuńI znów pojawiasz się jak Anioł od pomysłów ;) ... dziękuję tego właśnie szukałam !
OdpowiedzUsuńCieszę się Aldonko :* Ściskam najmocniej!
UsuńJusia zacznij pisać książki, opowiadania może coś obyczajowego ... strasznie wciąga to jak piszesz:) masz pióro i talent:) czytam od dobrych kliku minut każdy wpis gdzie jest coś o Hani i Franku...a wpadałam na chwilę po przepis na jakieś dobre naleśniki na słodko:)
OdpowiedzUsuńKarinka.... teraz tomi napisałaś, no! Ja pióra nie mam... ale te sytuacje bieżące same się cisną na język :) Życie :) Dziękuję Ci baaardzo!!!!
UsuńDzieci szczęśliwe a to najważniejsze! Uwielbiam daktyle, dziwne, ale odkryłam je stosunkowo niedawno. Z powodzeniem zastępują mi cukier :)
OdpowiedzUsuńPo prostu życie ... Może Pani je opisać i z powyższej historyjki powstanie lekki felietonik na blogu.Dużo osób odnalazłoby w nim swój klimat. ja - jak na razie gulasz z Pani przepisu gotuję.
OdpowiedzUsuńMirabelka
To prawda, samo życie :) Pozdrawiam!
Usuń