Placki ziemniaczane z fetą i szpinakiem
Nie byłam nigdy zwolenniczką jedzenia placków ziemniaczanych z cukrem. Wybierałam wytrawne, a już najbardziej na świecie lubiłam te "po węgiersku". A taki placek "po węgiersku" to sami wiecie jak wygląda, zwłaszcza kiedy zamówimy go w restauracji. I jak ciężko wstać po nim od stołu :) Piszę "lubiłam" bo dawno nie jadłam takie klasycznego, z mięsem, sosem, papryką, z wyczuwalnym kminkiem.
Składniki:
- 500 g ziemniaków
- 1 cebula
- 100 -150 g liści szpinaku świeżego (lub ok. 350 g mrożonego ale nie rozdrobnionego)
- 1-2 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka masła
- 150 g fety
- 3 czubate łyżki mąki pszennej
- 1 jajko
- 3 łyżki tartej bułki
- sól, pieprz
- olej do smażenia
- W rondelku topimy masło i dusimy na nim szpinak, aż liście będą miękkie. Dodajemy zmiażdżone ząbki czosnku i doprawiamy solą oraz pieprzem. Na chwilę odstawiamy.
- Obrane ziemniaki, cebulę i czosnek tradycyjnie trzemy na tarce lub pomaga nam wielofunkcyjny robot kuchenny.
- Do utartej masy dodajemy jajko, mąkę i bułkę tartą. Następnie dodajemy szpinak oraz pokruszoną fetę (można rozkruszyć w palcach). Doprawiamy solą i pieprzem i wszystko razem mieszamy.
- Placki smażymy na mocno rozgrzanym oleju (placki zwykle smażę na dwóch patelniach równocześnie). Podajemy gorące ze śmietaną lub dipem jogurtowo-czosnkowym.
- Smacznego!
Grazie mille Piękna Pani. Dawno tu nie byłam a tu taka smaczna, prosta inspiracja :) Szpinak zblanszowany stoi od wczoraj w lodówce, nic nie wymyśliłam, teraz już wiem czekał "łajdak" na Twój przepis ;)
OdpowiedzUsuńKochana... nawet nie wiesz jak często myślę o Tobie!!! Najlepszości dla Igi! To urodzinowy czas, prawda?
UsuńOj no to podwójnie jest mi miło :) Po pierwsze, że myślisz (i to często ;)) po drugie, że pamiętasz :) Igula dziękuje pięknie za życzenia. A blogowych podczytywaczy informuję, że Justyna w nowej odsłonie "live" wygląda jeszcze lepiej, niż na zdjęciach.
UsuńBrzmi bardzo dobrze! :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo dobrze :)
UsuńZdopingowałaś mnie do zadbania o siebie i własne kilogramy wraz z początkiem jesieni, aby wiosną cieszyć oko własne i widzieć na zdumienie otoczenia :)
OdpowiedzUsuńUmiem już zapanować nad ilością zjadanych posiłków, dlatego tez takie placuszki nie są mi straszne :)
Muszą być genialne w smaku!
Pozdrawiam,
Monika.