Jesienna potrawka z dynią, marchewką i fasolą
Jesień rządzi się swoimi prawami. Pierwsze po czym ją zazwyczaj poznaję to stwierdzenie, że nie wiem co na siebie włożyć. Rano za oknem jest maksymalnie 5 stopni, wypada więc ubrać jakąkolwiek kurtkę tylko po to, żeby po południu mieć więcej rzeczy do noszenia…
Zwykle po pracy biegnę po Hanię do szkoły, niosę już swoją torebkę (zawsze dużą, małych nie uznaję), na ręce kurtkę, gruby sweter lub płaszcz. Później dokładam na drugie ramię plecak Hani, bo nie mam serca patrzeć jak ona dźwiga go na plecach. Ona niesie worek ze strojem z WFu i swoją bluzę, którą rano musiała założyć, bo było jeszcze zimno. Idziemy do sklepu, bo zwykle czegoś w lodówce brakuje, a to masło, to jogurt, a to warzyw i owoców. I pakuję przy kasie… te cięższe produkty lądują w mojej torebce, część lżejszych w siateczce. Ze sklepu wychodzę obładowana jak wielbłąd. Torebka, kurtka pod pachą, Hani tornister i siatka z zakupami…
Idziemy po Franka. On też ma do zaniesienia do domu bluzę, bezrękawnik i czapkę z daszkiem. Upycham co się da jeszcze do swojej torebki i idziemy na plac zabaw. Klamotów mam tyle, że mogłabym na przedszkolnym podwórku otworzyć stragan i nieźle na tym zarobić.
Hania w szkole je zupę, Franek w przedszkolu ma pełne wyżywienie. W domu zawsze musi być drugie danie, głównie ze względu na głodną Haneczkę, głodnego męża i regularnie spożywającą posiłki mnie samą. I tak wracając do domu obładowana siatami, ustalamy najczęściej z córką, co dzisiaj na obiad. Pierwsze co słyszę, to: naleśniki. Albo buchty. Na takie obiady jest czas w piątek, a w pozostałe dni robocze ma być szybko, smacznie i z warzywami. Często, kiedy brakuje czasu i pomysłu, jest to fasolka szparagowa z sadzonym jajkiem ale kiedy jest trochę czasu w zapasie, a zapasów w lodówce, można pokombinować i wtedy często wychodzi tzw. smaczne „coś z niczego”. Kiedy Franek zobaczył dynię w tej jesiennej potrawce, zapytał: mamoooo, czy to jest brzoskwinia? Powiedziałam: nie Franuś, to dynia. A w głowie pomyślałam: w sumie dlaczego nie brzoskwinia? Też by tutaj pasowała :)
Zachęcam więc do zabawy w kuchni tym, na co akurat jest sezon. Do takiego klasycznego sosu z mięsem mielonym można dodać właśnie dynię, fasolę, dobrze komponowałaby się również papryka, cukinia czy bakłażan. Nie trzeba podawać z makaronem. Polecam wszelkie kasze. Ja pod warstwą tej potrawki ukryłam zmiksowaną kaszę jaglaną.
Przepis powstał w ramach kampanii "Pora na pomidora, czyli jak tu nie kochać polskich warzyw i owoców" (www.poranapomidora.com), finansowanej ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw.
Składniki:
- 500 g mięsa mielonego (wołowego lub wieprzowego)
- 1 średnia cebula
- 1 lub 2 ząbki czosnku
- 2 średnie marchewki (pokrojonej w talarki)
- 200 g miąższu dyni (pokrojonego w kostkę)
- 200 g ugotowanej czerwonej fasoli
- 3 średnie pomidory bez skórki
- 1 łyżeczka posiekanego koperku (może być suszony)
- sól, pieprz do smaku
do podania:
- zmiksowana ugotowana kasza jaglana lub jakakolwiek inna kasza (np. gryczana, jęczmienna)
Przygotowanie:
- Fasolę moczymy przez 2 godziny, a następnie gotujemy ją w tej samej wodzie przez ok. 40 minut.
- Na rozgrzanym maśle podsmażamy drobno pokrojoną cebulę, pod koniec smażenia dodajemy zmiażdżony ząbek czosnku.
- Kiedy cebulka ma już złoty kolor, dodajemy mięso mielone i podsmażamy całość ok. 10 minut.
- Następnie dodajemy sparzone i obrane ze skórki pomidory oraz pokrojoną w plasterki marchewkę.
- Dusimy razem, aż marchewka będzie miękka.
- Następnie dodajemy pokrojoną w kostkę dynię i dusimy kolejne kilka minut, na samym końcu dodając ugotowaną fasolę.
- Delikatnie doprawiamy do smaku solą, pieprzem i koperkiem.
- Podajemy z kaszą jaglaną, gryczaną lub jęczmienną.
- Smacznego!
Powiem, że wygląda super! Ciekawe czy moje dziecko by zjadło... :) Pozdrawiam, D.
OdpowiedzUsuńZachęcam do spróbowania :)
UsuńJakie to musi być smaczne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Monika
Mnie smakowało bardzo, Hani też, Franek też zjadł, ale ona musi sobie zawsze pomarudzić :)
Usuń