Blok czekoladowy (czekoladopodobny)
Blok czekoladowy, kakaowy czy czekoladopodobny. Kojarzy się nam tylko z jednym - z rarytasem z czasów beztroskiego dzieciństwa w PRLu. Pamiętam jak dziś kolejki do sklepu (jedynego na wsi), bo powiedzieli, że o 10 rzucą kawę. Taką w szarej torebce, ziarnistą. Dziś w takim opakowaniu mogłaby uchodzić za ekskluzywną kawę z upraw ekologicznych :)
Pamiętam kartki, masło, oranżadę z żółtą nalepką i oranżadę w woreczku, cukierki Irysy z makiem, sto złotych z Ludwikiem Waryńskim i pięćset z Tadeuszem Kościuszko. Pewnego dnia za wszystkie swoje oszczędności kupiłam trzy szare torebki czekoladek na wagę. Było ich dobrze ponad kilogram. Miałam może z 8 lat i nie mówiąc nic nikomu, poszłam do sklepu, wyłożyłam wszystkie pieniądze na ladę i pokazałam palcem, które czekoladki chcę kupić. Sprzedawczyni nie oponowała... Kiedy mój tato zobaczył mnie z tymi czekoladkami w domu, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Rodzice zabrali mi wszystkie zakupione czekoladki i co kilka dni dostawałam wydzieloną jedną sztukę. Ich smak pamiętam do dziś, coś jakby michaałkopodobny wyrób w polewie też czekoladopodobnej :)
Przepis na to słodkie wspomnienie dzieciństwa przyszedł do mnie w kopercie. Przyszłam do pracy między świętami Bożego Narodzenie a Nowym Rokiem i na biurku czekała biała koperta, z moim imieniem i nazwiskiem, a w środku kilkanaście skserowanych przepisów, właśnie takich z dzieciństwa. To, że ktoś (wiem kto - dziękuję!) sprawił mi taką niespodziankę, że pomyślał o tym, że może skorzystam... to taka wartość dodana do tego mojego gotowania :)
- 1/2 szklanki mleka
- 3/4 szklanki cukru
- 4 płaskie łyżki kakao
- 200 g masła
- 2 szklanki mleka w proszku (pełnego, nieodtłuszczonego i niegranulowanego)
- ewentualnie kilka kropli ekstraktu waniliowego
- 250 - 300 g herbatników
- 1 lub 2 suche wafle
można również dodać: orzechy, migdały, kandyzowaną skórkę pomarańczy, rodzynki, żurawinę
Do garnka wlewamy mleko, wsypujemy cukier i doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy pokrojone na kawałki masło, a kiedy się rozpuści dosypujemy mleko w proszku, kakao oraz ekstrakt waniliowy. Dokładnie mieszamy drewnianą łyżką.
Herbatniki łamiemy na małe kawałki, dodajemy i mieszamy. Jeśli masa już stężała na tyle, że nie można jej wymieszać drewnianą łyżką, najlepiej ubrać jednorazowe rękawiczki i połączyć herbatniki (i ewentualnie pozostałe dodatki) z masą rekami.
Masę możemy przełożyć do foremki keksowej (o długości ok. 18 cm), wyłożonej folią spożywczą. Możemy również uformować z niej rękami prostokąt i ułożyć na suchym waflu i przykryć drugim, a wystające boki przyciąć nożem (jak na zdjęciach). Całość docisnąć z góry.
Wstawiamy do lodówki na co najmniej dwie godziny. Kiedy zastygnie, kroimy na mniejsze kawałki.
Smacznego!
Oooo, te irysy z makiem też pamiętam! I domowe krówki jeszcze :)
OdpowiedzUsuńKrówki też pamiętam. I kogel mogel, który robiła mama jak już bardzo upierałam się o słodkie, a nic innego w domu nie było
UsuńCudny prezent :)
OdpowiedzUsuńKogel mogel, tak... Nikt wtedy sobie salmonellą głowy nie zawracał :)
Pysznie ten blok wygląda :)
O właśnie... kogel mogel uwielbiałam, z dodatkiem cytryny albo kakao :) No mniam!
UsuńPysznie! To też moje smaki dzieciństwa:) Będę czekała na kolejne z tych kilkunastu skserowanych:) Pozdrawiam:) mama Oli.
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się właśnie do kolejnych :)
UsuńJedyna wersja słodycza czekoaldopodobnego, którą akceptuję a nawet uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńJak Ty to mówisz! To wiesz ♥
UsuńWygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńwww.homemade-stories.blogspot.be
Dziękuję :) Był pyszny!
UsuńWow, wygląda bosko! *.*
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu spróbować tej pyszności!
Polecam, bo jest naprawdę smaczny :) Pozdrawiam!
UsuńPrzysmak z mojej młodości :) :) :).
OdpowiedzUsuńMojej też :)
UsuńI mojej:) pamiętam jeszcze podróbkę chałwy i takie prażynki w kształcie kwadracików w kratkę smażonych na oleju jedzonych pierwszy raz u Ciebie...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJejku, też te prażynki pamiętam :) O TAKIE Ależ bym je zjadła!
UsuńWłaśnie się zastanawiam, czy sprzedać smaki naszego dzieciństwa moim dzieciom... i czy mnie nimi nie oplują. ;-) Teraz to już takich delicji nie uświadczysz, oj nie...
OdpowiedzUsuńHeh, moim koglu-moglu (czy to się tak odmienia??) nawet nie proponuję :)
UsuńMusi być pycha :) Moja Mama robiła podobne wafelki...
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie!
OdpowiedzUsuń