Pierogi z jagodami
Pędzi człowiek przez pół miasta, pcha przed sobą wózek i gadać nie przestaje do wózkowego pasażera, żeby mu przypadkiem do głowy nie przyszło, że "ja siam idem"... żeby słoik jagód gdzieś kupić bo w lesie już ponoć nie ma, ale może na "cytrusku" będą. Dopada w ostatniej chwili, prawie przed wyjściem z targowiska, pędzi do domu, targa zakupy i młodego, bo Hania u dziadków.
Robi ciasto na pierogi i modli się w duchu, żeby Franioł w tym czasie nie chciał "ee". Nie chce, ale wałkowania ciasta nie odpuści. Oddaje mu matka pół stolnicy, męczy się sama na drugiej połówce, prosi się syna o wałek i słyszy "to moje jeś!". Zawija te pierogi, na zegarek patrzy. Siedemnasta z minutami. Wszystko jasne. Pojechał szanowny małżonek po Hanię do rodziców i zaraz wrócą razem, pierogi zjedzą. A nam tu z Frankiem super idzie, a takie obawy miałam, że mąka na podłodze, że jagody.. (no były w uchu przez chwilę...). Pierogi zrobione, mogę wrzucać na wodę. Franek ze swoim kawałkiem ciasta bawi się jak by to była modelina ze złota. I wciska w nią borówki amerykańskie. Już mu zabrałam jagody... Telefon "Kochanie, jem u mamy mielone, pierogów dla mnie nie gotuj" :(
Część została... Zamrożę i z przyjemnością zjem wtedy, kiedy znów zatęsknię za jagodami. O wyższości tego ciasta nad innymi, z którymi miałam do tej pory do czynienia, specjalnie rozpisywać się nie będę. Ale za to namawiam do spróbowania! Składniki są takie same dla pierogów z owocami, jak i dla tych, które mają farsz wytrawny. Dodatek masła i śmietany (lub maślanki) dodaje mu elastyczności i sprężystości, ciasto bardzo dobrze "wspólpracuje". Nawet z Frankiem ;)
Do śmietany dodałam mielonego kardamonu. Połączenie jagód z kardamonem chodzi za mną od ubiegłego roku, kiedy po raz pierwszy spróbowałam szwedzkich drożdżówek wg Jamiego Olivera.
ciasto na pierogi:
- ok. 400 g mąki
- 3 łyżki roztopionego masła
- 1/2 szklanki kwaśnej śmietany
- 1/2 szklanki ciepłej wody
- szczypta soli
- ok. 1 l jagód
- 1-2 łyżki cukru
sos:
- śmietana 12 lub 18 %
- 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
- 1 łyżeczka cukru
Jagody płuczemy i osuszamy. Przesypujemy do miski i mieszamy razem z cukrem.
Na stolnicę przesiewamy mąkę, dodajemy małą szczyptę soli. Na środku robimy dołek, dodajemy roztopione masło i śmietanę. Zaczynamy mieszać i wąską strużką dolewamy ciepłą wodę i zagniatamy ciasto, aż będzie gładkie i jednolite.
Ciasto rozwałkowujemy na grubość ok 3 mm. Wycinamy za pomocą foremki lub szklanki kółka. Łyżeczką nakładamy do środka jagody i dobrze zaklejamy brzegi. Jeśli w jagodzianym farszu pojawi się sok, delikatnie go odcedzamy.
Pierogi gotujemy w osolonej wodzie przez 2-3 minuty, licząc od czasu wypłynięcia pierogów na powierzchnię wody. Wyciągamy za pomocą łyżki cedzakowej i przekładamy do miski. Polewamy roztopionym masłem, żeby pierogi się do siebie nie poprzyklejały. Podajemy ze śmietaną (dodałam jeszcze kardamon) lub z samym roztopionym masełkiem.
Smacznego!
Ach tak i jeszcze ze śmietanką, niebo w gębie....
OdpowiedzUsuńo niewielu daniach tak mogę powiedzieć, ale o pierogach z jagodami TAK!
Usuńz jagodami najlepsze!!!
OdpowiedzUsuńzgadzam się w 100 %!
UsuńAle pychota, takie pierożki chodzą za mną już od dłuższego czasu, ja niestety nie jestem pierogowa i będę musiała skoczyć do zaprzyjaźnionej pierogarni bo smaku mi narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńPs. To grzech wyrzec się takich smakołyków na rzecz mielonych ;)
Też tak uważam :) niech żałuje. Pamiętam czasy, kiedy nie umiałam lepić pierogów i zawsze polowałam w restauracji na nie w czasie sezonu :)
Usuńmniam..... spróbuję zrobić wg Twojego przepisu i mam nadzieję, że starczy mi cierpliwości do sklejania ;)
OdpowiedzUsuńZaręczam Ci, ze nie pożałujesz :) Smacznego!
UsuńNo jak mąż mógł pogardzić twoimi pierogami :) Trzeba było powiedzieć, przybiegłabym z drugiego końca miasta na nie ;)
OdpowiedzUsuńJa nie robię sama pierogów ani niczego z zagniataniem ciasta bo nie mam serca do tego. A sezon jagodowy coś w tym roku przegapiłam ...
Ja właśnie uwielbiam z ciastem się bawić, choć nie ukrywam, że też często robi to za mnie robot :) Wszystko zależy od tego na ile jestem "sama" w kuchni. Jak naprawdę sama, to gniotę i ręce mam urobione po łokcie wtedy:)
Usuń