Bukiet tulipanów, garść inspiracji i słów kilka o świętach.
Do Świąt zostały zaledwie dwa dni.
I choć w tym roku Święta wypadły wyjątkowo późno,
Jeśli jeszcze wahacie się co przygotować na świąteczny stół,
podpowiadają opolscy blogerzy:
- Deli - Delimamma
- Krysia -Co na obiad
- Karola - Quchnia Karoli
- Kasia - Kuchnia w opałach
- Małgosia z Bon Appetit Małgorzaty
Miałam okazję gościć wczoraj w radiu. Tematem przewodnim były odchudzone święta, czyli jak sprawić, aby potrawy były mniej kaloryczne, zdrowsze i lekkostrawne. Akurat miałam urlop, więc teoretycznie wszystko układało się idealnie. Od rana w głowie buzowały mi różne myśli. Z jednej strony układałam sobie w głowie, o czym chciałabym powiedzieć, z drugiej strony myślałam o tym, co spakować do wiaderka, które zabierałam ze sobą w podróż w rodzinne strony. W wiaderku były już szmatki, rękawice ochronne, po drodze musiałam kupić jeszcze znicze. I jadąc do radia, czułam, że to o czym chciałabym powiedzieć, to wcale nie odchudzone święta. Choć ze względu na dzieci święta siłą rzeczy są odchudzone. Bo nie ma biesiadowania przy stole, kiedy Franek ściąga obrus jednym niewidzialnym ruchem ręki.
Jechałam i myślałam. Że tęsknię do świąt w domu rodzinnym. Do prawdziwie tradycyjnych potraw. Do jajka z chrzanem, który mama kopała w naszym ogródku. Do krzątaniny i pieczenia chlebów w starym poniemieckim piecu sąsiadki. Do jedynego i niepowtarzalnego smaku sałatki jarzynowej. Do piernika, który zamiast mazurka, pojawiał się i na wielkanocnym stole. Do zapachu bab drożdżowych. Domowego makaronu. Pachnących rolad. Do ogródka, w którym zaczynały kwitnąć pierwsze tulipany. Do serwetki ręcznie szydełkowanej na wielkanocnym koszyczku. Do kościoła i zapachu potraw w Wielką Sobotę. Do świeżo krochmalonej pościeli i zamiany pierzyny na kołdrę. Do mycia podłóg i zapachu wapna, którym mama malowała młode drzewka.
Nie chcę odchudzać świąt. Nie chcę odchudzać wspomnień. W pierwszym wejściu głos mocno mi zadrżał. I choć jeszcze kilka lat temu skarżyłam się koleżance, że nic w święta nie odpoczniemy. Że w końcu dwa dni wolnego, można się urwać, pojechać gdzieś. Sami, z dziećmi. Daleko od rodziny i siedzenia przy stole. Albo we własnym domu w szlafroku cały dzień przechodzić można i nosa za drzwi nie wyściubiać. Wolne w końcu, odpocząć trzeba.
Teraz patrzę na to zupełnie inaczej. I wiem też dlaczego. Dzieci. Chciałabym, żeby kiedyś moje dzieci przyjeżdżały do domu również na święta. Żeby były do tego przekonane, a nie czuły się "w obowiązku". Widzę, jak bardzo rodzice mojego męża czekają na wizyty swoich dzieci, jak bardzo do świąt się przygotowują. Już miesiąc wcześniej wszystko planują, kupują, sprzątają, zmieniają firanki. Wszystko z myślą o dzieciach i wnukach, które przyjdą w święta. Będzie galareta z nóżek dla mojego męża, jego brata i dwóch szwagrów, ćwikła z chrzanem, sałatka jarzynowa, zrazy, kluski śląskie i babka piaskowa. Nie mam serca odchudzać tych świąt. To tak, jakbym moim dzieciom zabrała część wspomnień. Wystarczy zachować umiar przy stole. Jeśli chcemy eksperymentować w kuchni, róbmy to przez okrągły rok. Ale Święta niech pozostaną nietknięte, tradycyjne i przede wszystkim rodzinne!
Ale pięknie to wszystko napisałaś:) Słuchałam Cię wczoraj , jak tylko rano zobaczyłam wpis na FB to od razu uruchomiłam w kompie radio:) Zgadzam się z Tobą , nie odchudzajmy świat. na to mamy cały pozostały rok! tradycja i te potrawy to skarb jaki przekazujemy naszym dzieciom i to na pewno nam w przyszłości pozytywnie zaowocuje! Życzę spokojnych Świąt Wielkiej Nocy i wszystkiego najlepszego dla całej Twojej rodziny!
OdpowiedzUsuńKalinko :) Dal Was również pięknych Świąt!!! I podtrzymywania rodzinnych tradycji :)
UsuńJak to wszystkie pięknie ujęłaś.
OdpowiedzUsuńSpokojnych i słonecznych Świąt !
Dziękuję! I wzajemnie dla Ciebie i Twojej rodziny!
UsuńJa też tęsknię za świętami u rodziców.;-) Zawsze wszytko było dopięte na ostatni guzik. Ja w tym roku jestem do dnia dzisiejszego w delegacji. Do domu wrócę dziś późno w nocy i ciągle myślę jak ja to wszytko jutro zorganizuję- sprzątnie, zakupy, pieczenie. Ale mam nadziej, że dam radę. Wesołych Świąt życzę ;-)
OdpowiedzUsuńTak czasami się układa... dasz radę, bo jesteś kobietą :)
UsuńPiękna galeria, dziękuję za moją babkę ;) dla mnie to rzecz poza umiejętnościami technicznymi, jeszcze ;) Bogatych Świąt Wielkanocnych Wam życzę! Bogatych duchowo i rodzinnie :*
OdpowiedzUsuńAmelko, musimy zorganizować szkolenie kiedyś z tego :) Pięknych Świąt dla Was!
UsuńDziś jak moja Mama piekła chleb w zwykłym elektrycznym piekarniku, również przypomniałam sobie czasy kiedy chleb piekło się u sąsiadki w specjalnym piecu. To ten sam piec w którym Twoja Mama i moja Babcia piekły chleb :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Ewa, siostra Jacka, tak???? Bo innej, która mogłaby ten piec pamiętać nie kojarzę :) Ależ mi miło, że tu zajrzałaś! Wesołych Świąt dla całej Rodziny!
UsuńTak, siostra Jacka. Często tu zaglądam i korzystam z przepisów ;) pozdrawiam.
Usuń