Chleb 3 ZIARNA na żytnim zakwasie
Kuchenną wagę kupiłam dopiero wtedy, jak pojawiły się na blogu pierwsze komentarze z prośbą o dokładniejsze proporcje w przepisach. I muszę przyznać, że teraz używam jej bardzo często. Choć nadal gotuję "na szklankę i na oko", czyli tak jak lubię najbardziej. Nigdy sztywno nie trzymałam się przepisów, wystarczyło, że mniej więcej zapamiętałam składniki, resztę była dla mnie oczywista lub prawie oczywista ;)
Jedynym wyjątkiem na wielkiej kulinarnej mapie był od zawsze chleb na zakwasie. Podziwiałam osoby, które tak swobodnie potrafią z zakwasem się obejść. Takie cudne chleby na bazie zakwasu wyczarować. Moje urzędnicze drugie "ja" podpowiadało mi, że do przygody z domowym wypiekiem chleba należy się merytorycznie dobrze przygotować. Tak uczyniłam.
Zanim jednak nastawiłam zakwas, trafiłam na Zakwasową Mapę Polski. Dzięki Dagmarze, która była tam zarejestrowana, dostałam mnóstwo cennych porad i kilka przepisów. Kupiłam też książki, przeczytałam Internety, zaplanowałam wszystko krok po kroku, zakupiłam odpowiednią mąkę i nastawiłam swój pierwszy żytni chlebowy zakwas. Pierwszego chleba nie dosoliłam, drugi był dużo lepszy, trzeci okazał się znakomity. Trzeci chleb właśnie tutaj dziś prezentuję.
I jako ciekawostkę (a może raczej przestrogę) chciałam dodać, że razem z razową mąką żytnią bardzo łatwo wprowadzić do domu nowych lokatorów.... Niestety, te kiepskie stworzonka bardzo lubią mąki, kasze i inne sypkie produkty. Na szczęście zorientowałam się od razu po przyjściu do domu, ale mam nauczkę, żeby nie kupować kota w worku, czyli zaglądać do torebek jeszcze w sklepie.
Inspiracja: Wielkie Żarcie
- 4-5 łyżek zakwasu żytniego
- 250 ml wody letniej przegotowanej
- 250 g mąki żytniej razowej typ 2000
- 150 ml wody letniej przegotowanej
- 250 g mąki pszennej
- 150 g mąki pszennej razowej
- 3 płaskie łyżeczki soli
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżka masła
- 3 łyżki ziaren słonecznika
- 3 łyżki ziaren dyni
- 3 łyżki czarnego sezamu (lub siemienia lnianego)
- mąka do oprószenia chleba
Zakwas mieszamy i odstawiamy na kilka godzin w ciepłe miejsce, aby pobudzić namnażanie drożdży. Następnie łączymy z przegotowaną letnią wodą oraz mąką żytnią razową (typ 2000). Przykrywamy i odstawiamy do podwojenia objętości na mniej ok. 7-9 godzin (najlepiej na noc).
Do zaczynu dodajemy pozostałe składniki oprócz ziaren. Mocno wyrabiamy (ok. 20-30 minut). Pod koniec wyrabiania dodajemy ziarna i wyrabiamy kolejne kilka minut.
Formę okrągłą lub kwadratową (u mnie 21 x 21 cm) smarujemy masłem. Przekładamy ciasto chlebowe do formy. Z wierzchu delikatnie je moczymy (np. pędzlem zamoczonym w wodzie lub mokrymi rękami), a następnie obsypujemy obficie mąką. Można również obsypać chleb ziarnami, wtedy smarujemy delikatnie masłem i posypujemy ziarnami. Przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia*.
Gdy chleb wyrośnie (powinien prawie podwoić swoją objętość) wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy przez ok. 60 minut.
Po wyjęciu, studzimy na kratce.
*Czas wyrastania zależy od temperatury i wilgotności powietrza, zwykle trwa to od 1 do 4 godzin.
- kromka chleba
- masło
- sałata lodowa
- szynka
- ser niebieski lazur
- konfitura z aronii i jabłek
Czy zamiast mąki pszennej można używać np. orkiszowej?
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak najbardziej, choć jeszcze z samej mąki orkiszowej chleba nie piekłam, ale często mieszam różne mąki i jestem przekonana, że w tym przepisie można mieszać mąkę pszenną z orkiszową albo użyć tylko orkiszowej.
UsuńMożna, ja taki piekę :)
UsuńPiękny chlebek Justynko!
Dzięki zatem zamieniam pszenna na orkiszową i do dzieła :) jeszcze tylko zdradź przepis na zakwas :) i może jakieś bułeczki zytnie albo orkiszowe? ;)
UsuńJak Patyska mówi, że można, to można na 200 % :) O zakwasie zrobię osobny wpis, może w przyszłym tygodniu, jak nakarmię ten, który ustawiłam dzisiaj. Bułeczki piekłam tylko pszenne, następne będą orkiszowe :)
UsuńGoszczę tych samych lokatorów :P
OdpowiedzUsuńJa już na szczęście nie, ale pozbycie się ich to malowanie całego mieszkania :(
UsuńJa niestety też ostatnio przyniosłam ale walczę z nim, a można prosić przepis na zakwas.
OdpowiedzUsuńOlka
Przepis postaram się umieścić w przyszłym tygodniu, dziś nastawiłam nowy zakwas, kiedy będzie gotowy, zrobię mu zdjęcia i umieszczę przepis na blogu. Tymczasem polecam bardzo szczegółowy opis TUTAJ
UsuńZa mną też chodzi taki własny chlebek - ale boję się :(
OdpowiedzUsuńJak się okazuje - nie taki diabeł straszny :)
UsuńJestes kreatorka i kusicielka
OdpowiedzUsuńależ komplement! dziękuję :)
UsuńNie ma się czego bać tylko działać :)
OdpowiedzUsuńJa od kiedy sam pieke chleb to rodzina nie chce juz innego, tego sklepowego. Ewentualnie nie dodaje ziaren, wtedy wychodzi nieco inny i taka odmiana wystarczy. Za mna za to teraz chodza bulki pszenne...
Rafał.
Bułki pszenne robiłam raz, ale na drożdżach. Wyszły super, teraz przymierzam się do orkiszowych. Pozdrawiam :)
UsuńJa też przyniosłam lokatorów w hermetycznie zapakowanym opakowaniu migdałów, podobno to ich przysmak. Musiałam wszystko co otwarte wyrzucać;( Było mi smutno, na szczęście od paru dni ich nie widzę i były tylko w migdałach, ale i tak powyrzucałam. Teraz boję się ich bardzie niż pająków.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu skusić się na zakwas.
Właśnie dziś nastawiłam nowy :) A z lokatorami mam walkę jedną stoczoną, na szczęście wygraną. Teraz bardzo tego pilnuję i jak tylko zobaczę coś podejrzanego, od razu wyrzucam.
UsuńPiękny chlebuś:)
OdpowiedzUsuńTen chleb rządzi! Sama taki bym chciała! Niestety nie wierzę w swoje umiejętności i go nie spróbuję zrobić. Miałam kilka podejść do chleba na zakwasie. Za pierwszym razem zakwas pracował jak pszczoły w ulu, kolejny zakwas rozleniwił się. Chleb na pierwszym zakwasie był surowy w środku, a z zewnątrz zjarany. Na drugim zakwasie w ogóle nie wyrósł...Normalnie nie pisane mi robienie chleba...I jeszcze do tego ta moja książka o pieczeniu chleba...w maszynie, której nie mam ;/
OdpowiedzUsuńo, kolejny zakwasowiec do zrobienia :)
OdpowiedzUsuńprzedwczorajszy niestety wylądował w stawie (kaczkom smakował), bo właśnie nie używam wagi i wsypałam soli "na oko", a, jak wszyscy wiemy, "na oko" to chłop w szpitalu umarł i stąd mój chlebek nie nadawał się do spożycia. Ale generalnie to lubię chleby na zakwasie, a już zwłaszcza taki ostatnio pieczony w naczyniu żaroodpornym (z braku gara żeliwnego), był trochę zbyt przypieczony od spodu, ale znakomity!
Tadam ;) po pierwszej wpadce...dzisiaj mam piękny i WYROŚNIĘTY chlebek ;)
OdpowiedzUsuńdzięki za konsultacje :-*
to jeszcze, zeby dał się zjeść :) :*
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńChciałabym upiec ten chlebek a w komentarzach czytałam, że umieści Pani przepis na ZAKWAS - gdzie mogę go znaleźć?
Pozdrawiam
Zdjęcia mam, ale nigdy nie dodałam przepisu :) Polecam TEN FILMIK Tam jest wytłumaczone krok po kroku jak zrobić żytni zakwas. Pozdrawiam, Justyna.
Usuń