Szwedzkie drożdżówki Jamiego Olivera
Wielka pochwała dla Jamiego za umieszczenie tego przepisu w swojej książce "Kulinarne wyprawy Jamiego". Nazwał je "seksownymi" i powiem Wam, że miał rację :) Choć przed pieczeniem, a zwłaszcza podczas ich formowania, nie miałam pojęcia co miał na myśli... tak po ich spróbowaniu zrozumiałam :)
Nie chcę pisać wprost o kulinarnych orgazmach, bo średnio lubię taką retorykę, ale w tym wypadku tak... rozkosz dla podniebienia jest przeogromna. Połączenie jagód, kardamonu i pomarańczy jest absolutnie genialne!
I choć ciężko zapanować nad jagodami, których jest tu całkiem sporo, nad wyciekającym zewsząd sokiem,
to w sezonie warto poświęcić się dla tych drożdżówek choć raz :)
ciasto:
- 30 g świeżych drożdży lub 7 g suszonych
- 375 ml ciepłego mleka
- 1 łyżeczka mielonego kardamonu lub ok. 20 ziaren (wyłuskanych i pokruszonych)
- 2 jajka
- szczypta soli
- 200 g cukru
- 50 g stopionego masła
- 800 g mąki (ok. 500 g do ciasta, reszta do podsypywania)
nadzienie:
- 400 g opłukanych i oczyszczonych z listków jagód
- 75 g cukru
- 1 pomarańcza
oraz:
- 15 g masła
- 75 g brązowego cukru
Drożdże rozpuszczamy w ciepłym miejscu w miseczce i odstawiamy na bok. Jajka lekko ubijamy ze szczyptą soli w dużej misce. Dodajemy do nich sproszkowany kardamon, cukier, stopione masło, 500 g mąki i mleko z drożdżami. Dodając kolejne składniki, cały czas mieszamy całość trzepaczką lub drewnianą łyżką, aż uzyskamy gęstą kleistą masę. Dodajemy ok. 200 g pozostałej mąki i zaczynamy wrabiać ciasto rękami. Pozostawiamy je w misce, którą odkładamy w ciepłe miejsce na godzinę lub do momentu, aż ciasto podwoi swoją objętość.
W tym czasie umyte jagody przekładamy do miski, dodajemy cukier i ścieramy skórkę z pomarańczy. Wlewamy sok wyciśnięty z pomarańczy (można z całej lub z połowy) i ugniatamy owoce tłuczkiem do ziemniaków. Powinny puścić sok, ale większa część jagód powinna zachować swój kształt.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia, układamy na nim kilka kawałków masła i posypujemy go połową brązowego cukru.
Na stolnicę przesypujemy pozostałą mąkę. Delikatnie rozciągamy ciasto, aby było większe od formatu kartki A4. Za pomocą łyżki cedzakowej nakładamy na nie ponad połowę jagód. Podnosimy brzegi ciasta i składamy je do środka, tworząc kopertę. Następnie dalej zwijamy i ściskamy ciasto.
Kroimy ciasto na 8-10 równych części. Każdą z nich rozciągamy jak kiełbaskę, mocno przy okazji przyprószając mąką (sok jest wszędzie!). Następnie zwijamy w dowolny, ale dość ciasny węzeł. Układamy bułeczki na blaszce, pozostawiając między nimi odstęp. W każdej bułeczce robimy palcami małe wgłębienie, wkładamy do niego łyżką trochę pozostałych jagód, polewamy całość sokiem i posypujemy brązowym cukrem (można również startą skórką z pomarańczy). Zostawiamy do wyrośnięcia na ok. 20 minut.
W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 st. Kiedy bułeczki urosną pieczemy je przez 25-30 minut, aż będą ładnie zarumienione z wierzchu. Pysznie smakują jeszcze ciepłe, ale na drugi dzień też niczego im nie brakowało :)
Smacznego!
mega wyglądają! KONIECZNIE MUSZĘ ZROBIĆ :)
OdpowiedzUsuńpolecam, warte tej pracy!
UsuńDrozdzowki wygladaja na przepyszne, ale maniera Jamiego nazywania swoich dan 'najlepszymi', 'niebianskimi', 'seksownymi' itp odbiera mi calkowicie ochote na wyprobowanie jego przepisow.
OdpowiedzUsuńWiesz, że nie zwróciłam na to wcześniej uwagi? Na pewno teraz będę wyłapywać te wszystkie przymiotniki podwójnie :)
Usuńo wow! i jeszcze ten opis!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńwyglądają faktycznie obłędnie. :) i to połączenie smaków - bardzo kuszące. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło, A. :)
nawet nie o ich wygląd chodzi, tylko o te trzy smaki :)
UsuńA ja tam chętnie i czytam i piszę o kulinarnych orgazmach :D :D :D
OdpowiedzUsuńI o Tobie myślałam pisząc dokładnie ten tekst. Tylko Ty o tym możesz tak pisać :)))
UsuńŚwietne! Jamie wie co dobre :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kuchnię Jamiego! co prawda jak na polskie warunki jest nieco "szalona", bo oto trawa cytrynowa jest potrzebna czy inne składniki, które w GB można dostać w tesco a u nas to nie wiem gdzie, ale ja sobie radzę - zastępuję tym, co mi natchnienie podpowiada :)
OdpowiedzUsuńOtóż to, grunt to słuchać intuicji i umiejętnie zastępować składniki innymi :) Choć Jamie i tak jest ok, gorszy pod tym względem ("składnikowym") wydaje mi się Gordon Ramsay.
UsuńWidziałam na fb zdjęcie Twoich rąk i aż nie chce się wierzyć, że nawet oliwa pomogła :D
OdpowiedzUsuńZestawienie pomarańczy i kardamonu jadłam i bardzo lubię, z jagodami nie próbowałam, ale Twoje zdjęcia mówią mi że to połączenie niebiańskie!
Też nie chciałam wierzyć a jednak! Dostałam też już info od dwóch osób, ze u nich też zadziałało :) A najlepsze jest to, że bardziej wybrudziłam palce jagodami podczas jedzenia tych jagodzianek niż podczas ich przygotowywania :)
Usuńwow ale cudne połączenie smaków na pewno wypróbuje:)
OdpowiedzUsuńnooo wyglądają niesamowicie!
OdpowiedzUsuńwyglądają obłędnie!!
OdpowiedzUsuńKocham Jamiego :))) Drozdzowki wygladaja mega pysznie! Chetnie zjadlabym jedna...albo i dwie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Bardzo apetycznie się prezentują :) Chętnie wypróbuję tą wersję. Zawsze drożdżówki zawijam jako małe bułeczki, ale ta wersja mi się teraz będzie marzyć :)
OdpowiedzUsuńI tak też chciałam zrobić, ale coś mnie tknęło, że Jamie z jagodami coś kręcił..., a że pozostałe składniki miałam w domu, więc długo się nie zastanawiałam :)
UsuńTeraz jest idealny czas na jagodowe smakołyki.
OdpowiedzUsuńO matko! ale one obłędnie wyglądają!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ...rozpusta ;)!
OdpowiedzUsuńWidziałam program, w którym robił podobne buły... wyglądają niezwykle apetycznie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
www.kuchnianaparterze.blox.pl
Ja nie mogłabym ich upiec, chyba, że pod dłuższą nieobecność męża...spałaszowałby je wszystkie... A co do rozkoszy to nie będę nic pisać...
OdpowiedzUsuńSerdeczności !
A wiesz, że mój mąż nie lubi jagód i jagodzianek??? A te zjadł! :)
UsuńMój lubi wszystko co słodkie... I nic nie da się przed nim ukryć.
UsuńSwoją drogą: dziwne nie lubić jagód, a mój nie przepada za malinami, a kruszona zjadł.
Oj, ty to potrafisz zachęcić wstępem i zdjęciami do wypróbowania przepisu :P Kusisz kusisz ;)
OdpowiedzUsuńMatko jedyna,wyglądają pysznie ale w życiu bym się nie podjęła zrobienia takich bułek..........mnóstwo roboty !, w ogóle z każdymi bułkami.
OdpowiedzUsuńI czemu zawsze następnego dnia już są twardawe ? ja nie mam ręki do takich wypieków, to chociaż popatrzeć mogę tutaj.....
podziwiam.
A.
Oj, masz rację, bo roboty i babrania przy nich trochę jest. Przez ilość jagód w środku, na drugi dzień ciągle były dobre, ale wiadomo, ze już nie tak jak pierwszego dnia :) Ciasto drożdżowe niestety ma to do siebie.
UsuńCzas zagonić Frania do pieczenia:)
OdpowiedzUsuńBułeczki wyglądają obłędnie:)
Witam mam pytanie czy do tych drożdżówek nadawałyby się mrożone jagody (rozmrożone i odsaczone na sicie), czy raczej nie ryzykowac i czekac na sezon? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJolu, nie rozmrażałabym jagód, będą miały za dużo soku, Część (niewielką) rozmroziłabym, żeby uzyskać trochę soku z cukrem, a resztę dodałabym mrożoną.
Usuń