Ciastka okupacyjne, czyli ciastka z kawałkiem historii w tle
Pierwsza taka historia na blogu.
Pierwsze ciastka, których sama nie upiekłam, a zrobiłam im zdjęcia i opublikowałam na blogu.
Dostałam je o 7 rano, kiedy jeszcze nie do końca wiedziałam o co chodzi i miałam na nosie okulary o jakieś dwie dioptrie za słabe.
Chociaż o tych ciastkach słyszałam już wcześniej. Od Mimnie, czyli Anety. Kobiety szalonej i obdarzonej niezwykłym darem mówienia i pisania. I nie tylko :)
Przepis na ciastka pochodzi od jej Babci.
Poniżej możecie przeczytać historię powstania tych ciastek. Smutnej historii, bo z czasów okupacji. Przepis nie jest dokładny, ale nic w tym przepisie nie zmieniałam, o nic więcej nie dopytywałam. Niech pozostanie taki prawdziwy, babciny.
Zrobię te ciastka już niebawem. Teraz tylko powiem, że nigdy nie domyśliłabym się, że zawierają drożdże. Są kruche, maślane (o dziwo!) i rozpływają się w ustach. Hipnotajzin :)
Babcia Kasia powiedziała, że w czasie okupacji najbardziej brakowało jej łakoci, było za to mnóstwo margaryny od zachodnich przyjaciół i cukru. Potrzeba + pomysł + upór (aby dojść do proporcji odpowiednich) stworzyły Ciastka okupacyjne.
Przepis:- składniki: mąka tortowa (1kg),
- margaryna (np. Kasia, 2 lub 2,5 lub 3 kostki wg uznania),
- drożdże (kostka),
- trochę mleka,
- duuużo cukru pudru,
- papier do pieczenia.
Mąka z margaryną siekamy. W tym czasie drożdże zalewamy ciepłym mlekiem (one nie mają pływać w mleku a być jednolitą masą i ważne: nie czekamy aż wyrosną). Łączymy z mąką i margaryną - wyrabiamy ładne ciasto.
Ważne: jak się robi ciasto (w ogóle gotuje w kuchni należy myśleć o przyjemnych rzeczach/osobach - uwaga babci Kasi: jak masz wkurw nie gotuj). Wyrobione ciasto wkładamy na noc do lodówki (ważne: nie do zamrażarki).
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Rozwałkowane ciasto wycinamy kieliszkiem lub literatką (eleganckie kółka na raz do paszczy). Pieczemy na papierze (ważne: pieką się szybko a smaczne są tylko wypieczone na złoty kolor).
Wyjęte gorące z piekarnika obsypujemy dużą ilością cukru pudru tak żeby nie było widać ciastek – potem co ma odpaść (w sensie nadmiar cukru) i tak odpadnie.
Smacznego!
Obłędne. I jak ładnie pokazane. :)
OdpowiedzUsuńFakt, obłędne! Dziękuję :) Jak je dostałam to nie myślałam o tym, żeby je pokazać, dopiero jak sama upiekę za jakiś czas. Nie żałuję, należało im się :)
UsuńCzyli jak się chce, to się da :D
OdpowiedzUsuńnawet za Niemca ;)
UsuńLubie takie proste przepisy. Czesto takie wypieki bija na glowe wymyslne modernistyczne niewiadomo co :P a sam przepis jest jak u mojej mamy, czyli troche tego, a tamtego wg uznania :P
OdpowiedzUsuńDopóki nie miałam bloga, to instrukcja "trochę tego i tamtego" w zupełności mi wystarczała :) Rzeczy proste nie potrzebują wyszukanych i drogich składników, żeby smakować bezcennie.
Usuńnoooo!!! A mnie się właśnie w nocy moja mąka skończyła, buuuuu... Zaraz będę kręcić owsiane ;)
OdpowiedzUsuńKręć :) ja jeszcze owsianych nie robiłam, wstyd!
Usuńwyglądają świetnie, przepis zapisuję:)
OdpowiedzUsuń...już się stosuję do rady Babci i... "jak mam wkurw"....nie gotuję :)! Fantastyczny wpis...i piękne zdjęcia :)!
OdpowiedzUsuńU mnie z tym różnie, bo czasami pobyt w kuchni na wkurw pomaga właśnie. Ale jak zaczynam się złościć gotując, bo coś mi nie wychodzi, bo ktoś coś chce, to już wiadomo, że nic dobrego z tego gotowania nie będzie ;)
Usuńczadowe :)
OdpowiedzUsuńprawda? po pierwszym gryzie powiedziałam to samo!
Usuńhmm... z taką ilościa tłuszczu muszą być super kruche i smakowite ;-) ja jestem przeciwniczka margaryny i staram się ją zastapić masłem śmietankowym, te ciasteczka na pewno pyszne... przyszło mi też do głowy, że pasowałby do tego jakis aromat - np. zetrzec skórkę pomarańczy ;-) jeżeli dzień przebiegnie zgodnie z planem dziś je zrobię ;-)
OdpowiedzUsuńW tym przepisie margarynę wybaczam :) Ale na maśle pewnie byłyby jeszcze lepsze. O ile to w ogóle możliwe...
UsuńAromat jak najbardziej! Z kilograma mąki można podzielić ciasto na kilka kawałków i dodać ulubione dodatki (skórka z pomarańczy, cytryny, orzechy, kakao).
cudne zdjęcia i wspaniałe ciacha! klasyka pyszności :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu własnym i babci Kasi od Mimnie :)
UsuńDzisiaj robię :) A z tym "kurwem" wiem z doświadeczenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Haha :) coś w tym jest!
UsuńPoezja :) jeszcze ich nie jadłam a już czuje rozkosz podniebienia. Już niedługo i u mnie:) Oczywiście jeśli mogę?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :))))
Oczywiście, że możesz! I koniecznie napisz jak wyszły :)
Usuńuwielbiam takie przepisy z historią
OdpowiedzUsuńJa do takich też mam słabość...
UsuńRozczulił mnie ten wpis, naprawdę...
OdpowiedzUsuńBrawo za świetne zdjecie
i pozdrowienia dla tej babci:-)
Muszę zacytować Mimnie:
Usuń"ciastka mojej babki są w necie to jakby we wszechświecie - co prawda na blogu kumpeli ... ale jej poczytność jest wystarczająco duża, żeby mniemać iż przepis dotrze do chin :) i będzie trwać do końca świata... http://www.bistromama.pl/
małpa zamieściła dokładnie to co jej pisałam, więc po raz pierwszy na jej stronie znalazły się niewybredne słówka jakich używam ja i babka Kaśka :)
eee tam :)"
I jak tu się nie wzruszyć????
Nie da się nie wzruszyć szczególnie jak się ma przed oczami wspomnienie własnej babci i jej okołowojennych pogaduszek:-)
UsuńWyglądają wspaniale, aż trudno uwierzyć, że są tak proste w wykonaniu:-). Koniecznie do zrobienia chociażby przez wzgląd na ich historię.
OdpowiedzUsuńPs. jak ma wkurw nigdy nie gotuję:-)
Tak, przepis to tylko kilka składników. Mam pierwsze sygnały, ze wychodzą super :)
UsuńBabcia Kasia na PREZYDENTA!!!
OdpowiedzUsuńNajlepiej OPOLA!
UsuńBabcine ciasteczka - najlepsze :-)
OdpowiedzUsuńo tak ♥
UsuńJak masz wkurw nie gotuj - rozwaliło mnie. :D A babcie chyba mają zmysł do wypieków, moja, też Kasia, jest za to w pączkach niezrównana. <3
OdpowiedzUsuńBabcie nie znają tych produktów i ulepszaczy, które zna nasze pokolenie. I co? I tak od nich smakuje najlepiej :)
UsuńPysznie pokazane ciasteczka :) ummm czuje ten delikatny smak :)
OdpowiedzUsuńDokładnie taki jest!
UsuńZrobiłam je ale z połowy porcji.A zamiast samej margaryny dałam pół na pół masła i margaryny...i rzeczywiście ciastka są obledne i genialne w swej prostocie.Bardzo łatwe.Mąż stwierdził że ciasteczka uzależniają.Jutro robię je ponownie :) :) Agata:)
OdpowiedzUsuńTeż właśnie do polowy porcji się przymierzam :) A powiedz proszę, czy domyśliłabyś się po smaku, że są w nich drożdże? Bo ja na to nie wpadłabym! Pozdrawiam :)
UsuńNigdy w życiu nie domyśliłabym się, że w składzie są drożdże :) ciasteczka są kruche i lekko maślane. Jak dla mnie - przepyszne :) pozdrawiam Agata.
Usuńja mam takie małe pytanko, czy kostka drożdży to taka większa 100 g czy mniejsza 42 g? :) mam ogromną ochotę na te ciasteczka, a zacięłam się w tym miejscu
OdpowiedzUsuńto ta większa 100 g :) powodzenia i smacznego :)
Usuńjestem zaledwie drugi raz na Twoim blogu ale już polubiłam Twoje opowieści sentymentalne i "okupacyjne" ;) a rady Babci Kasi- bezcenne!
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie!
UsuńCiastka wyglądają smakowicie, rewelacyjnie! Przy nadarzającej się okazji na pewno je upiekę :)
OdpowiedzUsuńTak, powstały tak naprawdę z biedy w latach okupacji, a smakują jak najlepszy rarytas!
Usuńrobie drugi rok,jest wspaniałe,bez nich nie mam świat
OdpowiedzUsuńCieszę się ❤️
Usuń