Maślane ciasteczka z maszynki
Ciężko poprzestać na jednym ciasteczku :)
Są bardzo maślane i bardzo kruche.
Idealne, żeby zabrać kilka w pudełeczku
na spacer lub na piknik.
Nie polecam jednak jeść ich w samochodzie
podczas podróży.
Jeśli kierowca bywa wrażliwy
i lubi mieć w swoim królestwie porządek,
może mieć trochę zabawy przy sprzątaniu okruszków.
Majówkę czas zacząć!
Najpiękniejszy i bardzo bogaty w utęsknione
owoce i warzywa miesiąc, stoi już za progiem!
Pięknego, ciepłego (w dowolnej interpretacji)
i baaaardzo długiego weekendu Wam życzę!
uwaga 1
Są bardzo maślane i bardzo kruche.
Idealne, żeby zabrać kilka w pudełeczku
na spacer lub na piknik.
Nie polecam jednak jeść ich w samochodzie
podczas podróży.
Jeśli kierowca bywa wrażliwy
i lubi mieć w swoim królestwie porządek,
może mieć trochę zabawy przy sprzątaniu okruszków.
Majówkę czas zacząć!
Najpiękniejszy i bardzo bogaty w utęsknione
owoce i warzywa miesiąc, stoi już za progiem!
Pięknego, ciepłego (w dowolnej interpretacji)
i baaaardzo długiego weekendu Wam życzę!
- 220 g mąki pszennej
- 170 g masła
- 100 g cukru
- 2 żółtka
- szczypta soli
Masło z cukrem i solą ucieramy na puszystą masę. Dodajemy żółtka, nie przerywając ucierania. Na końcu dodajemy mąkę i miksujemy. Ciasto ma być miękkie i elastyczne, ale nie powinno kleić się do rtąk. W razie potrzeby dodajemy trochę więcej mąki.
Ciasto nakładamy do maszynki (patrz: uwaga 2) i wyciskamy ciastka bezpośrednio na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st. przez ok. 12 minut (aż będą miały złoty kolor).
Do ciasta można dodać otartą skórkę z cytryny, ziarenka wanilii (lub ekstrakt waniliowy, migdałowy itp.)
uwaga 2
Do wyciskania ciastek możemy użyć tradycyjnej maszynki do mielenia mięsa ze specjalną nakładką. I tak najprawdopodobniej zrobiłabym, gdybym tylko nie pozbyła się tego sprzętu kilka lat temu. Nowej nie kupię, bo nie mam na nią miejsca. Z tego też powodu przetestowałam już dwie maszynki (pistolety) do wyciskania ciastek, mniej więcej jak ten. I niestety żadna nie wytrzymała testu, pistolety chodzą ciężko, plastik pęka przy próbie mocniejszego dokręcenia. Pozostaje kiedyś upolować porządny radziecki pistolet z aluminium ;)
uwaga 3
Część ciastek upiekłam na blaszce do pieczenia pizzy, bez użycia papieru. Dzięki temu ciastka od spodu mają charakterystyczne spody, które zawsze kojarzyły mi się z Leonkami.
Uwielbiam maślane ciasteczka! Wyszły Ci wprost idealne!
OdpowiedzUsuńIdealne, ale innego wzoru nie było szans wycisnąć :) Maszynka nie przeżyła ;)
Usuńach, uwielbiam smak ciasteczek maślanych.
OdpowiedzUsuńmuszę poprosić Babcię, by znów je dla mnie zrobiła.
Karmel-itko, myślisz, że Twoje nie będą tak dobre jak babci?
UsuńChoć muszę przyznać, że Cię rozumiem :) gdybym miała babcię, też do niej wpraszałabym się na maślane ciasteczka :)
Dobrze, że ja jestem kierowcą, ale roweru :D
OdpowiedzUsuńMożesz jeść do woli, okruchy same pospadają :)))
Usuńa ja w ogóle nie jestem kierowcą ;-)
OdpowiedzUsuńidealne ciasteczka dla mnie ;-)
hie, hie :) ja w sumie też rzadko prowadzę, ale ostatnio nawet częściej mi się zdarza :)
UsuńAle pyszne te ciasteczka:)! Też mam problem z doborem odpowiedniego sprzętu do wyciskania ciasteczek.... ostatnio kupiony zestaw rozpadł mi się w rękach przy pierwszym użyciu :(
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu:)!
To mi podobnie! Innych wzorków nawet nie miałam szansy spróbować wycisnąć. Radziecką maszynę trzeba zakupić, z lat 80-tych :) I wzajemnie miłego!
UsuńCiasteczka pychotki:-)
OdpowiedzUsuńNo fajniutkie i wyglądają tak prawdziwie. Mmmmmniom... Bo ostatnio na pewnym blogu widziałam ciasteczka z maszynki z marmoladą - no cóż, wyciskane ciasteczka robię bardzo często i wiem, że te na zdjęciu z owego bloga były z maszyny, owszem, ale nie domowej ;D
OdpowiedzUsuńTa maszynka, miała też wzorki w kwiatki... własnie na takie z marmoladą w środku, ale niestety nie dała mi szans wypróbować... Nie kupię więcej takiego badziewia :)
UsuńEeee... chyba się nie zrozumiałyśmy. Chodziło mi o to, że na pewnym blogu widziałam wyciskane ciastka tak idealne i jednakowe, że zrodziły we mnie podejrzenia, że nie są home made. W przeciwieństwie do Twoich :)
UsuńGdybym tylko miała maszynkę...
OdpowiedzUsuńPierwszą kupiłam w.... Praktikerze, przy kasach. Następną kupię w sklepie wyspecjalizowanym ;)
Usuńciasteczka są słdkie z wyglądu, nie mają szans poleżeć dłużej :)
OdpowiedzUsuńDlatego nie było ich już na drugi dzień :)
UsuńJa mam jakiś stary austriacki "pistolet". Nigdy mnie nie zawiódł ;)
OdpowiedzUsuńhttp://bsylwia.blogspot.com/