Pączki wiedeńskie (pączki ptysiowe)
Wieczorna rozmowa z mężem:
- Wiesz co teraz bym sobie zjadł?
- Nie wiem
- Takie pączki z dziurką, które kiedyś kupowałem na Ozimskiej, tam była taka budka i z okienka jeszcze gorące sprzedawali. Ręce przez serwetkę parzyły. Ale to były czasy... dzisiaj takich już nie ma.
- Krążki wiedeńskie?
- Oj, no po co powiedziałaś. Teraz będę myślał... nie, francuskie chyba.. albo wiedeńskie. No nie przypomnę sobie.
Na drugi dzień, mąż wkracza do kuchni, ja w amoku z tymi pączkami, krążkami, czy jak je zwał, stoję nad garem z gorącym olejem i obracam.
- A co ty robisz? - pyta mąż
- No te krążki wiedeńskie dla ciebie smażę, miałeś na nie ochotę wczoraj.
- Na takie? Ja o takich zwykłych myślałem, prostych z dziurką w środku...
- O oponkach????
- O właśnie, o oponkach!
na ok. 20-24 szt.:
- 210 g mąki pszennej
- 250 ml wody
- 110 g masła
- 4 jajka
- szczypta soli
- olej do smażenia
Wodę i masło wkładamy do większego i głębokiego rondelka, stawiamy na średnim ogniu i doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy ogień, dosypujemy mąkę i cały czas podgrzewając energicznie mieszamy, aż masa zacznie odstawać od ścian naczynia. Kiedy ciasto nieco ostygnie, jeszcze do ciepłego wbijamy po jednym jajku, nie przerywając mieszania.
Do rękawa cukierniczego wkładamy tylkę z taką końcówką, a następnie przekładamy do rękawa ciasto. Z papieru do pieczenia wycinamy kwadraty (ok. 20 sztuk o rozmiarach mniej więcej 10x10 cm). Na każdy kwadrat (córka mi przytrzymywała, żeby nie uciekały) wyciskamy masę na kształt gniazdek.
Rozgrzewamy olej (u mnie w skali palnika 1-9 smażę na mocy 6) i wkładamy krążki do oleju "do góry nogami", tak aby papierek został na górze. Cały czas trzymając za jeden róg, delikatnie odrywamy papier. Pamiętajmy, aby nie kłaść na olej zbyt gęsto pączków, bo rozrastają się w trakcie smażenia. Krążki smażymy z obu stron na złoty kolor, a następnie odsączamy na papierowym ręczniku.
Przepis pochodzi z książki "Wszystko z mąki"
Przepis pochodzi z książki "Wszystko z mąki"
lukier:
- 150 g cukru pudru
- sok z połowy cytryny
- 1 łyżka wody
Ucieramy cukier puder z sokiem cytryny i wodą. Powinien mieć konsystencję śmietanki. W razie potrzeby dodajemy ciut więcej wody (gdy jest za gęsty) lub więcej cukru pudru (gdy jest za rzadki). Kiedy krążki wystygną, polewamy lukrem.
Smacznego!
czyli oponki będą jutro:)
OdpowiedzUsuńHeh, pewnie tak :)
UsuńU mnie to się nazywa gniazdka.
OdpowiedzUsuńO właśnie, gniazdka jeszcze :)
UsuńRany Julek, gdzie mnie tu nocą przyniosło...Teraz nie zasnę , bo na pewno te gniazdka będą mi się śniły po nocach dokąd ich nie zrobię.
UsuńWyglądają cudnie ...i nawet łatwe w wykonaniu.Moja babcia kładła łyżką na gorący olej, ale te są majstersztyk.
I jak tu dogodzić mężczyźnie? :) Ale nie wierzę, że się nie dał skusić :) pachną przez monitor :)
OdpowiedzUsuńJasne, że się skusił. I tylko powtarzał: ale od jutra zaczynam ćwiczyć...
Usuńzwane również krążkami (pączkami) hiszpańskimi.
OdpowiedzUsuńa jeśli ciasto ptysiowe położymy na gorącym tłuszczu łyżką, to ponoć otrzymamy pączki ukraińskie :)
Usuńmmmmmniam! już wiem co w weekend będzie :)
OdpowiedzUsuńW weekend sobie zrobię, już od dawna marzę o takich domowych pączkach :)
OdpowiedzUsuńAnna A-G - pyszne!
UsuńKarla i annaz - u mnie w weekend też będzie pączkowo :) Znowu wrócę do dzieciństwa :)
Jak Ty to robisz, że wszystko Ci wychodzi takie idealne jak z obrazka :D
OdpowiedzUsuńKochana, pączków było 24, a na zdjęciu ile? Jakieś 6-7. Selekcja jest ważna :)))
Usuńhehehehe ach Ci mężowie! :)
OdpowiedzUsuńpowinnam mu osobny wątek założyć :)
UsuńJa tez pamietam to okienko z oponkami na Ozimskiej i faktycznie już takich niegdzie nie ma.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zabieram sie do pączkowania
Ewa
Ja nie kojarzę, nie mieszkałam wtedy w Opolu :) Ale od męża dużo się o nim nasłuchałam :)
Usuńjaaaa uwielbiam je :) ale chyba boję się zrobić w domu bo za dużó bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, wagę po weekendzie schowałam głęboko :) no ja nie umiem na jednym skończyć :)
Usuńhihihihihihi grunt to się zrozumienie :P a że po fakcie ;) ja mam to samo ze swoim :P
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest to, że o oponkach nawet nie pomyślałam :)
Usuńuwielbiam! Są śliczne!
OdpowiedzUsuńUwielbiam je ! Moje ulubione pączki
OdpowiedzUsuńHaha faceci ;) A ja średnio te pączki lubię, wolę klasyczne z nadzieniem ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie bez znaczenia :) mam słabość niestety do jednych i drugich :)
UsuńPrezentują się cudownie! A z Mężczyznami tak już jest ;))))
OdpowiedzUsuńAle ten Mąż to ma klawe życie :) Super Mamo narobiłaś mi ochoty teraz.
OdpowiedzUsuńSłonko, Tym wpisem odwróciłaś moje blogowe planu do góry nogami ;) Usmażyłam oponki serowe/paczki angielskie, przekonana, że to właśnie je kupowała mi mama w (uwaga!) białej przyczepie z okienkiem. Zastanowił mnie na chwilę fakt, że pamiętałam, że miały wzorek, wyciskane za ten musiały być z rękawa...Teraz zobaczyłam Twój wpis i wszystko jasne, to inny rodzaj ciasta!!! Dziękuję, Twoją (prawdziwą) wersję usmażę w tłusty czwartek, oponki serowe uznam za przygotowania do obchodów tego dnia ;) Uściski!
OdpowiedzUsuńVanilia :) ja już nie wiem, która wersja jest prawdziwa :) Nie mieszkalam wtedy w Opolu i tej budki/przyczepy/okienka nie kojarzę :))) A z Twojego opisu wynika, że jesteś bliższa prawdy o pączku z dziurką niż ja :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńNie, nie... te Twoje są żywcem wyjęte z mojego dzieciństa, jako te ,,budkowe". Może w budce, która kojarzy Twój mąż sprzedawali serowe? Moja budka stała w Gliwicach, więc to w zasadzie wytłumaczalne ;)Tak czy siak wygląda na to, że powinnyśmy się zamienić pączkami i wszyscy byli by zadowoleni ;)
UsuńAaaaaaa, to już wszystko jasne :))) Bużka!
UsuńMam nowe marzenie: chce byc bistro tata! ;-);-);-)
OdpowiedzUsuńmuszę Was umówić na jakąś rozmowę...
UsuńPięknie się prezentują! Zachęcam do dodania przepisu do mojej akcji na durszlaku "Ptysiowo". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie!
UsuńO matko i po co zaglądałam:)Też nie pamiętam kiedy takie jadłam ,aż się oblizałam na ich widok:)
OdpowiedzUsuńCała moja rodzina uwielbia te pączki, ile bym nie upiekła to znikają w ciągu godziny:-), a na końcu walka o ostatniego, na szczęście zawsze dzielimy go na 3 i wszyscy są szczęśliwi:-)
OdpowiedzUsuńCudeńka!
OdpowiedzUsuńPo prostu jedyne! Lubię je, bo smakują trochę inaczej.
Pozdrawiam serdecznie!
Basia
Miałam dziś takie robić, ale wybrałam jednak faworki :P :)
OdpowiedzUsuńHa, u mnie gniazdka to były:). Śliczne:)
OdpowiedzUsuńOn - ten Mąż Pan - to ma tak zawsze...? Mówi - ma...?
Na szczęście nie, bo najczęściej mówi: karczek, schabowy, kiszona kapusta :)
Usuńjakby była taka możliwość zjadłabym je przez monitor:D
OdpowiedzUsuńAle niezdecydowany ten Twój mężczyzna! haha, ale pączusie wyglądają idealnie :)
OdpowiedzUsuńI już mój mąż, jak mu pokazałam ten post, też zaczął wspominać okienko na Ozimskiej ;) Ja to bym z chęcią zjadła takiego wiedeńskiego. Szkoda, że nie mogę sobie obecnie pozwolić, mała przy cycu by się chyba zbuntowała ;)
OdpowiedzUsuńAngi, czy Ty z Opola jesteś? Bo domyślam się, że mąż na pewno :)
UsuńMój Franek ma 10 miesięcy, ciągle karmię i jem te pączki...
Tak, mieszkam w Opolu :) Choć korzeniami nie pochodzę stąd. A teraz to mnie całkiem skusiłaś tymi pączkami, tyle że moja Milka ma dopiero 1,5 tygodnia.
UsuńAch, to już wszystko jasne. Maleństwo :) Tęsknię czasami za takim babaskiem rozkosznym, bo 10-miesięczniak potrafi już roznieść pół domu :) Z tym mieszkaniem to tak jak ja, nie urodziłam się w Opolu, zostałam po studiach, za to mąż rodowity mieszczan opolski :)
UsuńZapraszam po wyróżnienie na debiutujacapanidomu.blogspot.de i serdecznie pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
Usuńczy zamiast masła mogę dodać margarynę bezmleczną ?
OdpowiedzUsuńNa jednym z forów natknęłam się na podobne pytanie i jedna z pań potwierdziła, że robiła ptysie z margaryny bezmlecznej i wszystko było ok (a to ciasto właśnie ptysiowe jest). Sama nie mam większego doświadczenia z margarynami bezmlecznymi, ale myślę, że warto spróbować. I chętnie się dowiem jak wyszły :) Pozdrawiam!
UsuńHahahah, dzisiaj właśnie w budce na Ozimskiej kupiłam takiego krążka wiedeńskiego, szukam przepisu i jest... na krążki z Ozimskiej :-D
OdpowiedzUsuńtego punktu na Ozimskiej już nie ma, pn był między obecnym Mnichem a Galerią Piastowską :) Ale wiem, w której budce kupiłaś. Jest cała sieć w Opolu, prawda? Pyszne tam mają te krążki i pączki (zwłaszcza z serem) :)
UsuńAle mam jedno pytanie. Jak wlozyc paczki do rozgrzanego oleju z papierem, zeby sie z niego nie wyslizgnely i nas nie popazyly jednym wielkim chlupnieciem??
OdpowiedzUsuńNie chlupały do oleju :) Idealnie się odklejały, a że ciasto lekkie to nie było wielkiego "chlup" do oleju i pryskania na szczęście :)
UsuńPrzepraszam zapomnialam sie podpisac:) ...Goska
OdpowiedzUsuńBistro, tak jak mnie nakarmiłaś na jesiennej żarłostacji w Opolu, tak zrobiłaś to dzisiaj! Jestem w trakcie smażenia, pączuszki przepyszne i zdecydowanie zmieniły moje podejście do smażenia na oleju, bo wiele razy mi się nie udało. Jesteś świetna, oby do zobaczenia na następnej żarłostacji! :)
OdpowiedzUsuńPowyższy komentarz zostawiła Paulina :)
OdpowiedzUsuńPaulina...nawet nie wiesz jak mi miło :) Ach! Do zobaczenia już w czerwcu :*
Usuń