Relacja z ostatnich w tym roku warsztatów dla dzieci w Kafce.
Kończymy tegoroczne spotkania kafkowo-warsztatowe. Kończymy hucznie, bo wspólnym kolędowaniem, dekorowaniem pierniczków, domkami na ciastka, wizytą Mikołaja i... przesympatycznym blogerskim spotkaniem :)
Miejsce: Kawiarnia Kafka w Opolu
Organizator: Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu
pomocnicy: psycholog Becia, Miejska Kura, bistro mama
Łezka w oku mi się kręci jak pomyślę, że następne dopiero w przyszłym roku. Mam wrażenie, że ze spotkania na spotkanie było coraz lepiej i coraz weselej. A najlepszym dowodem na to, że te kulinarne spotkania dla dzieci były dobrym pomysłem, są stali bywalcy warsztatów. Oczywiście na czele grupy stoi Jasiek i Monika. Byli na wszystkich :) Jaś, z pomocą swojej mamy pisał relację z każdego spotkania na SWOIM BLOGU. Szepczę dziękuję :) Dziękuję za te wszystkie miłe słowa, które tam padły.
I radio jakieś było... i co ja do tego mikrofonu? Że lukier robię, w domu królewski, bo lubię takie białe pierniczki tylko, a tutaj w sumie to kolorowe będą, bo dzieci, to muszą być kolorowe... O raju, dobrze, że nawet nazwy tego radia nie zanotowałam <wstydzi_się> <wstydzi_się><wstydzi_się>...
Spotkanie rozpoczęła wizyta kolędników i wspólne kolędowanie z zespołem 4mation. Jak oni śpiewają! Jak oni potrafią! Też bym tak chciała, ale talentu brak ;)
Po wspólnym odśpiewaniu kolęd, kolędnicy odmaszerowali w miasto z pierniczkami, a ja dziećmi zabrałam się do pracy. Każde dziecko ukręciło swój lukier, nie było więc problemów z dzieleniem się :) Posypki, cukiereczki, pisaki, bakalie - były wspólne i na szczęście tutaj problemów z dzieleniem nie było. No, może tylko z różowym pisakiem, który okazał się najbardziej pożądany przez dziewczyny i chłopaków.
Przyznaję szczerze, że jakakolwiek koordynacja kończy się w chwili, gdy lukier jest już gotowy. Wtedy zaczyna się istne szaleństwo. Można z boku przyjrzeć się temu zamieszaniu. Można też złapać te chwile w kadrze. Uwielbiam ten moment. I uwielbiam jak tatusiowie zaczynają się angażować ;) I jak dzieci ukradkiem podjadają lukier, bo myślą, że nikt nie widzi. A tu posypka ich zdradza, bo została niesforna samotna w kąciku ust. I kiedy pierwszy pierniczek już jest udekorowany, nie ma szans by ocalał. Ląduje w uśmiechniętych buziach małych ludzi :)
Ale co ja o pierniczkach tutaj piszę, jak tu takie cuda czekają. Dzieci otwierały buzie ze zdziwienia, podejrzewam, że rodzice także. A piszę to właśnie jako rodzic, który też szeroko buzię otwierał i oczy przecierał z niedowierzania. Takie domki przygotowała Miejska KURA!
Zadaniem dzieci było zapakować do środka tyle pierniczków, ile tylko się zmieści :) Na koniec pozostało przewlec wstążeczkę i obowiązkowo zabrać pełny domek do domu. Domek Hani wisi na choince :) W środku oczywiście jest już pusty. A bistro mama jak na szewca, co bez butów chodzi, została na święta bez pierników :) WSZYSTKIE albo wymalowane, albo zjedzone, albo jedno i drugie :)
Ciocia Becia, o filigranowej posturze, ale za to z głosem jak dzwon Zygmunta, czytała dzieciom Opowieść Wigilijną. Tym samym umiliła im oczekiwanie na Mikołaja :) Mikołaj przyszedł, rozdał dzieciom prezenty. I muszę to napisać - sponsorowane przez Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu. A w środku m.in. filiżanka, w której moja niemal 5-letnia córa każe sobie wieczorem robić kakao :)
I jakby tego wszystkiego było mało - okazało się, że Opole nie tylko piosenką stoi. Opole blogami stoi!
Jeszcze chwilę temu nie mogłyśmy z Gosią nikogo namierzyć, a tu proszę! Wiedziałam, że będzie Maja, czyli Miejska KURA, wiedziałam, że będzie Hania, mama Jasia Aspika. A już na miejscu okazało się, że jest jeszcze Krysia "Co na obiad" i Gosia, mama Antosia.
Banalnie to zabrzmi, ale to było Naprawdę Fajne Nieplanowane Spotkanie!
fot. Krysia :) |
W okularach: Hania - Aspik Jasiek
Mam nadzieję - do zobaczenia w 2013 roku :)
Jak się miło czyta...Nie masz talentu do śpiewania? To co? Każdy ma jakiś! Przejrzyj porządnie swój blog, to znajdziesz dowody na każdej stronie ;)
OdpowiedzUsuńA co do warsztatów- na prawdę podziwiam Was za chęć organizowania zajęć dla dzieci- są to cudowne chwile. Gratuluje kolejnych warsztatów i liczę na relacje z kolejnych w przyszłości!
Aaa- i lepiej zabieraj się za wałkowania ciasta na pierniczki:P
Dziękuję za tak miłe słowa! Mam nadzieję, że od Nowego Roku ruszymy z nowymi pomysłami :)
UsuńDziękujemy i czekamy na Nowy Rok i Nowe Projekty ;-)
OdpowiedzUsuńJa również czekam!!!
UsuńIgunia nie pozwoliła dotknąć swoich pierniczków - a one dziwnie zniknęły i nie chce się przyznać ani ona ani mąż, że je zjedli :) Myślałam, że koty nie gustują w pierniczkach ale kto wie ? :) Spytam w Wigilię :)(ten co ja pożarłam był przepyszny :) )
OdpowiedzUsuńPopytaj w Wigilię koniecznie :) Hani pierniczki zjedliśmy wspólnie, a dziś miała dekorowanie pierniczków w przedszkolu i znowu mamy stosik do skonsumowania :)
UsuńJesteś niesamowita :D
OdpowiedzUsuńZupełnie zwyczajnie samowita jestem ;) tylko trochę bistro ;)
UsuńGosia, bardzo się cieszę, że Cię poznałam! I że się podobało :) Do zobaczenia już w czwartek :)
OdpowiedzUsuń