Piegusy z daktylami i amarantusem
Przepis wyszperałam w moim zeszycie z czasów liceum.
Pewnie przepisałam go z jednego z czasopism
poradnikowo-domowo-kulinarnych.
Oczywiście nie było tam wzmianki o amarantusie,
a zamiast daktyli były figi.
- 2 szklanki mąki pszennej
- 1/2 szklanki amarantusa*
- 3/4 szklanki cukru
- 1 szklanka maku
- 4 jajka
- 150 g masła
- 50 ml rumu lub wódki
- 6-7 suszonych daktyli (lub fig)
- 1/2 szklanki orzechów laskowych
- 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
Mak zalewamy zimną wodą, zbieramy paproszki i osączamy na gęstym sicie. Najlepiej, gdy zrobimy to dzień lub kilka godzin wcześniej. Mąkę przesiewamy i mieszamy z proszkiem do pieczenia.
Masło roztapiamy. Daktyle (lub figi) kroimy w paski, orzechy siekamy. Żółtka ucieramy z cukrem i aromatem na puch, wciąż ucierając dodajemy po łyżce maku i mąki. Następnie wlewamy letnie masło i ucieramy jeszcze kilka minut. Dodajemy amarantus, daktyle i orzechy. Wlewamy alkohol i starannie wszystko łączymy.
Ciasto można piec w większej formie keksowej lub w kilku mniejszych foremkach. Piekarnik nagrzewamy do 180 st. i w małych foremkach pieczemy ok. 40 minut, w większej formie - od. 50 minut. W obu przypadkach sprawdzamy suchym patyczkiem czy ciasto jest już upieczone. Kiedy wystygnie oprószamy cukrem pudrem.
A właśnie ten amarantus mnie skusił ;)
OdpowiedzUsuń:))) zakupiony w Rossmannie :)
UsuńO!super przepis!:-) a jakie foremki piekne!!:-)
OdpowiedzUsuńCudeńka :) A skąd masz takie piękne foremki?
OdpowiedzUsuńa z tikusia-makusia :)))
UsuńDzięki, muszę się tam w końcu wybrać ;)
UsuńBistro Mamo,
OdpowiedzUsuńPiękne mini ciasta i cudowne foremki!
Niedawno widziałam takie w małym sklepie, niestety były dosyć drogie (ok. 20 zł za 6 sztuk, a to przecież jednorazówki). Dziękuję za cynk, mam nadzieję, że w "tikusiu" można je nabyć taniej, będę szukać ;-)
Pozdrawiam Cię serdecznie,
E.
Edith, ja zapłaciłam 19 zł za 8 szt :) Niewielka różnica, ale cenę szybko zdarłam z opakowania, żeby za bardzo wzroku męża nie przyciągała :)
UsuńPozdrawiam :)
Nic tylko zajadać! A foremki też mam takie:) Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńNie mogłam się oprzeć... musiałam je mieć :) Dziękuję :)
Usuńale cudne! kochana też kupiłam te foremki:))
OdpowiedzUsuńKinga, oczywiście najpierw były foremki, a później szukanie pomysłu na ciasto, które by do nich pasowało :) Są idealne na małe keksiki. Ściskam!
UsuńMnie też przyciągnął amarantus. Używasz mąki z marantusa, czy ziaren? Foremki faktycznie piękne. Blog też fantastyczny, pysznie tu u Ciebie i tak...ciepło :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Housewife
http://nothingbutahousewife.blogspot.com/
Mam ziarna amarantusa, mąki jeszcze nie miałam. Na opakowaniu jest instrukcja w jakich proporcjach używać zamiennie z mąką.
UsuńDziękuję Ci za tak miłe słowa ♥
Pędzę do Ciebie!
Zapraszam bardzo serdeczn ie, mam nadzieję, ze zostaniesz tam na dobre ;)
UsuńJa mam ekspandowane ziarna amarantusa, takie pompowane małe kuleczki, czy to to samo? Przepraszam, ale uczę się dopiero tych amarantusowych nowości, więc wolę zaytać:)
:*
Tak, tak, właśnie takie ziarna mam, wyglądają jak pompowane :) Dokładnie ten mam:
Usuńhttp://dooktor.pl/image_atta/art/M1dSIxZXx5XDeIm6fOt1RhlU9l9fCD.jpg
Dla mnie to też ciągle nowość :)
Pozdrawiam serdecznie ♥
Super, przystępuję więc do pracy i piekę :D Za oknem śnieg, w kuchni świąteczne zapachy i nastroje, ahhh czysta poezja!
UsuńPozdrawiam :*
ależ jestesmy na facebooku w opolskich bloggerach, jako ja, Marta Wolna :P
OdpowiedzUsuńpysznie u Ciebie tutaaaaj, będziemy szukać inspiracji!
a ja u Was :)))
UsuńMusze kupić te foremki;-) przyznam się, że do dzisiaj nie wiedziałam co to amarantus;-) Dzięki za oświecenie;)
OdpowiedzUsuńJa też wiem od niedawna :) Spodobała mi się nazwa, zaczęłam czytać. Okazało się, że amarantus to samo zdrowie :) To teraz mam i dosypuję :)
Usuńwitaj! czy ktoś piekł to ciasto! w przepisie brakuje cukru?pozdrawiam!rysiaa
OdpowiedzUsuńNa szczęście przepis miałam zapisany w zeszycie i mogłam sprawdzić ile cukru przegapiłam podać. Dzięki za czujność :)
Usuń