KONKURS! Śliczne kokilki szukają właściciela :)
Mam dla Was pierwszy konkurs na blogu, sponsorowany przez bistro mamę :)
Słowem wstępu i o prezencie na FB
Liczba "Lubię to!" na FB prędzej lub trochę później zmieni pierwszą cyfrę z 4 na 5. Taką mam nadzieję :) Pomyślałam, że osoba, która polubi fan page bistro mamy jako 500-na, otrzyma ode mnie prezent. Specjalnie na tę okazję kupiłam śliczne małe naczynka. Nie mogłam się zdecydować na jeden kolor. Kupiłam więc 2 opakowania, w jednym są 4 zielone, a w drugim 4 fioletowe. 4 przeznaczyłam na nagrodę, 4 chciałam zostawić w mojej kuchni...
Osoba, która polubi mój fan page z numerem 500 otrzyma jedno opakowanie, czyli 4 kokilki. Obdarowana osoba będzie mogła zdecydować w jakiej konfiguracji kolorystycznej chciałaby otrzymać ten prezent. Wszystkie w jednym wybranym kolorze, a może 2+2 (z opcji 3+1 rezygnujemy ze względu na pomysł z konkursem, o którym poniżej)).
Pisząc wczoraj o tym na FB nie pomyślałam, że to jednak trochę krzywdzące dla osób, które na blog i FB zaglądają od dłuższego czasu, od których dostaję miłe komentarze, i które motywują mnie do dalszego gotowania na dwie ręce i jedną nogę ;)
Nie zastanawiając się długo, postanowiłam, że drugie opakowanie kokilek u mnie miejsca nie zagrzeje, a powędruje do nowego właściciela. I w związku z tym, ogłaszam na blogu
Osoba, która polubi mój fan page z numerem 500 otrzyma jedno opakowanie, czyli 4 kokilki. Obdarowana osoba będzie mogła zdecydować w jakiej konfiguracji kolorystycznej chciałaby otrzymać ten prezent. Wszystkie w jednym wybranym kolorze, a może 2+2 (z opcji 3+1 rezygnujemy ze względu na pomysł z konkursem, o którym poniżej)).
Pisząc wczoraj o tym na FB nie pomyślałam, że to jednak trochę krzywdzące dla osób, które na blog i FB zaglądają od dłuższego czasu, od których dostaję miłe komentarze, i które motywują mnie do dalszego gotowania na dwie ręce i jedną nogę ;)
Nie zastanawiając się długo, postanowiłam, że drugie opakowanie kokilek u mnie miejsca nie zagrzeje, a powędruje do nowego właściciela. I w związku z tym, ogłaszam na blogu
KONKURS
Wystarczy krótko odpowiedzieć na pytanie:
Jaki przysmak Twoim zdaniem powinien znaleźć się w tych kokilkach?
Kilka obowiązujących zasad:
- Odpowiedzi krótkie (nie przepisy),proszę umieszczać w komentarzach pod tym postem lub publikować na tablicy bistro mamy na FB.
- Będzie mi bardzo miło jeśli polubisz mój fan page na FB, ale nie jest to warunek niezbędny.
- Konkurs trwa do chwili, kiedy na FB pojawi się 500-tne kliknięcie "Lubię to!"
- Osoba, która zamelduje się na FB jako 500-tna ma pierwszeństwo wyboru koloru kokilek (pozostaję przy tej zasadzie ze względu na to, że pomysł z nagrodą na FB był pierwszy).
- Drugi zestaw kokilek otrzyma osoba, której komentarz pod tym postem lub umieszczony na FB, jednoosobowe jury w mojej osobie uzna za najciekawszy :)
- Anonimowych uczestników proszę, aby podpisali się nickiem/imieniem. W przypadku wygranej będzie mi łatwiej poinformować o tym na blogu.
- Wyniki ogłoszę na blogu po spełnieniu warunku z pkt 3 i poinformuję wtedy, w jakim nastąpi to czasie (najprawdopodobniej do 24 godzin).
- Wolałabym przesyłki nie wysyłać za granicę, więc proszę w tym względzie o wyrozumiałość.
- Osoby, które zostaną nagrodzone wyrażają zgodę na przekazanie mi drogą mailową danych adresowych do wysyłki.
UWAGA:
Kokilki są śliczne, ale nie są one duże. Dno jednej kokilki ma średnicę 6 cm. Bardziej posłużą do serwowania przystawek, małych zapiekanych dań i deserów, niż do dań głównych :)
Życzę miłej zabawy!
od razu przyszły mi na myśl jajka zapiekane z leśnymi grzybami i jakimś dobrym serem bo coś takiego chodzi za mną od kilku dni i nie mam czasu jakoś sobie zrobić :)
OdpowiedzUsuńKokilki? Pomyślałam o comfort food. O tym, jak jesiennymi popołudniami wpadam zziębnięta do domu, głodna. Przypomniałam sobie, jak szukam czegoś w kuchni, czegoś co mogłoby mnie rozgrzać, a jednocześnie sprawić, że na mojej twarzy na chwilę zagościłby błogi uśmiech. Crumble? Nie, nie tym razem. Choć zapewne i ono prędko pojawiłoby się w tych kokilkach, za pierwszym razem zapiekłabym w nich słynny macaroni and cheese. Mój ulubiony makaron, gęsty sos i ciągnący się, jeszcze gorący ser. Tak, do tego idealnie nadałaby się ta kokilka :)
OdpowiedzUsuńwhiness@o2.pl
Ponieważ w domu mam do wyżywienia wyłącznie dwie osoby, z takim zestawem mogłabym sobie pozwolić na odrobinę weekendowego szaleństwa i przygotować dwudaniowy obiad, którym ugościłabym Mamę po długim, wychładzającym spacerze. Pierwsze, co przyszło mi do głowy to zupa cebulowa zapiekana z grzanką z wierzchu- delikatny acz mocno rozgrzewający smak skarmelizowanej na maśle cebuli przełamany mocną nutą świeżo mielonego pieprzu a to wszystko ukryte pod pierzynką z chrupiącego chleba i ciągnącego się, aromatycznego sera, koniecznie Gruyere.
OdpowiedzUsuńZupa ta byłaby wystarczająco sycąca więc drugim daniem, jakie bym zaserwowała byłby crem brulee, który obiecałam Mamie przygotować już dawno jako wspomnienie przepysznego, kremowego deseru jakim ugoszczono nas na naszych najlepszych wakacjach na Krecie. Niestety obecnie nie mam w czym :)
Jejku w takich ślicznych kokilkach cudnie wyglądałaby moja zupa gulaszowa z grzybami zapiekana pod pierzynką z ciasta francuskiego.Żywe kolory kokilek pięknie prezentowałyby się na jesiennym stole.
OdpowiedzUsuńUhm.... pomarzyć piękna rzecz, ale czasami myślę,że marzenia się spełniają.
lillaforjasz@o2.pl
Jakie piękne kokilki:) Mnie to się marzy, już od jakiegoś czasu, zapiekanka mięsna z pysznym i gęstym ciemnym sosem przykryta czymś w rodzaju ziemniaczanego puree - coś w stylu angielskiego meat pie. Kolory naczyń, które wybrałaś idealnie wpisują się w charakter tego dania i porę roku, która nas niedawno przywitała:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie nic innego teraz jak crumble śliwkowe z cynamonem lub jabłkowe :)
OdpowiedzUsuńKochani,
OdpowiedzUsuńdziękuję za pierwsze odpowiedzi, od rana wyobrażam sobie te pyszności. Musze dać tylko jedno sprostowanie:
"Kokilki są śliczne, ale nie są one duże. Dno jednej kokilki ma średnicę 6 cm. Bardziej posłużą do serwowania przystawek, małych zapiekanych dań i deserów, niż do dań głównych".
Oczywiście Wasze powyższe komentarze z daniami głównymi uważam za zaliczone :)))
Pozdrawiam!
Moim zdaniem te malutkie kokilki są idealne do podania malutkich antipasti. W zielonych pomidorki faszerowane i czarne oliwki, a w tych drugich o trudnym do zdefiniowania kolorze znalazłyby się oliwki zielone i patisonki.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji w ten przebiegły i zawoalowany sposób sugeruję, jaki zestaw kolorystyczny ucieszyłby mnie najbardziej :)
Pozdrawiam!
O popatrz jak się wstrzeliłam z pomysłem:)
UsuńJa chętnie zjadłabym crumble jabłkowe z cynamonem! Zwłaszcza, że jabłek w sadzie pod dostatkiem.
OdpowiedzUsuńPyszności :)
Te kokilki będą idealne do podania szakszuki (shakshouki), czyli jajek smażonych w aromatycznym, pikantnym sosie pomidorowym z dodatkiem kuminu i chili. Jesień rozpoczęła się już na dobre. Nie wyobrażam sobie lepszego śniadania w coraz zimniejsze, niedzielne poranki, niż szakszuka podana w dwóch kokilkach. Jedna dla mnie, a druga dla niego...
OdpowiedzUsuńWeronika
Widzę śliczne, zielone kokilki, a wyobraźnia dorabia swoje. Znad krawędzi wystaje pięknie wyrośnięty czekoladowy suflet. Wbity w niego widelczyk zdradza lepkie czekoladowe wnętrze. Całość skąpana jest w gęstym, wiśniowym sosie. Delikatna kwaskowość wiśni równoważy słodki smak czekolady. To idealny gorący deser na zimne, jesienne popołudnie :)
OdpowiedzUsuńA ja wiem, a ja wiem :)
OdpowiedzUsuńW takich pięknych kokilkach znalazły by się pyszne sosy, oczywiście domowej roboty, a w nich zanurzyłabym paseczki ze świeżej marchewki, selera naciowego, pietruszki do tego listki cykorii i wiele, wiele innych warzyw...
mmm...rozmarzyłam się ;)
Gdy tylko zobaczyłam te kokilki pomyślałam o aromatycznej i rozgrzewającej zupie cebulowej pod pierzynką z ciasta francuskiego. Myślę że moja rodzina była by w siódmym niebie gdybym zaserwowała im taki przysmak w deszczowy dzień :)
OdpowiedzUsuńKarolajn
Piękne te kokilki!!!! W "moich" kokilkach znalazły by się porzeczki czerwone pod kruszonką z płatków owsianych, słonecznika i migdałów :) Mniam!!!!
OdpowiedzUsuńPyszne słodko-kwaśne połączenie :)
Pozdrawiam :)
Mmmmmnóstwo zastosowań :) na sosiki, np guacamole, sos czosnkowy, na tapas, albo na suflecik czekoladowy, albo na gzybki marynowane, albo na żurawinę, na oliwki, na pieczarki smażone, na panna cottę, na mleczko karmelowe, na chrzan, na anchovies, na kaparki. Do wyboru do koloru. Piękne kokileczki!
OdpowiedzUsuńJa tam widzę chorizo z pomidorami i oliwkam, na to jajko, ser i bach do pieca :)
OdpowiedzUsuńA mnie przyszło do głowy, że w tych kolorowych kokilkach mogłabym serwować sosy do mięsnego fondue :) Sos paprykowy ze świeżej czerwonej papryki, jajeczny z oliwkami, ziołowy na bazie gęstego jogurtu i mój ulubiony - czosnkowy. Bardzo rozweseliłyby i ociepliły mój metalowo-monotonny zestaw do fondue...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWedług mnie kokilki to jeden z najbardziej eleganckich naczyn jakie moga znalesc sie w kuchni, kocham je bo nadaja potrawa wyjatkowy charakter, ale na co zdecydowalabym sie na pierwszy ogien gdyby zagoscily u mnie w kuchni? widze w nich cos nietypowego, skoro mamy pore na warzywa chetnie zapieklabym w nich mieszanke warzywna a'la ratatouille pod pierzynką z roztopionego dobrego kawalka sera. rozgrzewające danie na chlodne wieczory, do tego pajda ciemnego chleba i ogien w kominku ;))
OdpowiedzUsuńiza_sc@vp.pl
HMMMMMMMMMMMM Widzę w tych pięknych kokilkach, pyszny, delikatny, ukryty pod chrupiącą cukrową skórką creme brulee. Deser, który jadłam raz w życiu i którego nigdy nie zrobiłam sama w domu. Deser, który oczarował moje podniebienie. Jestem pewna, że gdyby udało mi się wygrać te cudowne kokilki byłaby to pierwsza rzecz jaką zaserwowałabym mojemu mężowi i synkowi. Ciekawa jestem, czy pokochaliby go tak samo jak ja????
OdpowiedzUsuńPomysłów na zastosowanie kokilków mam naprawdę mnóstwo i naprawdę ciężko jest mi zdecydować,którą wybrać ;) Bardzo chętnie podałabym w nich galaretkę z owocami i bitą śmietaną albo muffiny albo zapiekany kurczak z pieczarkami.. Mmm.. pycha ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
monis767@wp.pl
W kokilkach z pewnością zrobiłabym małe słodkości. Wyobrażam już sobie wkładanie łyżeczki do gorących słodkich owoców z delikatną pianką czekoladową z dodatkiem pokruszonych bez..... oj jak narazie można tylko pomarzyć... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
justa.151@wp.pl
Wygram czy nie, zrobię w nich moje ukochane creme brulee ;) A gdzie można takie ślicznotki kupić?
OdpowiedzUsuńJa w tych uroczych kokilkach z pewnością przygotowałabym coś na słodko :) Zapewne byłby to sos czekoladowy z pieca z płynnym środkiem i chrupiącą otoczką :) Zbliżają się zimne dni więc dodałabym trochę rozgrzewającego chili a do tego drobno startą skórkę z pomarańczy ponieważ uważam, że jej smak i zapach wprost idealnie komponuje się z czekoladą :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW tak pięknych kolorowych kokilkach przygotowałabym śniadanie, zapiekłabym jajka z cebulką, pieczarkami, szynką, posypałabym zielonym szczypiorkiem i od razu dzień zacząłby się optymistycznie, kolorowo, radośnie :)
OdpowiedzUsuńPewnie nie wygram ale pomażę ;) ja bym zrobiła w nich zapiekane krewetki w masełku z czosnkiem mniam pychotka.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńŚliczne kokilki. Bardzo mi się podobają i bardzo chciałabym je mieć, jak każdy chyba:)
Przygotowałabym w nich pierożki z mozzarellą i ricottą zapiekane w sosie z dojrzałych, świeżych pomidorów, podane z bazylią prosto z krzaczka. Jako deser podałabym w nich gruszki zapiekane w kokosowej kruszonce, polane sosem waniliowym.
Pozdrawiam
Aneta
Zdecydowanie jajecznica z cebulą, szczypiorkiem i obowiązkowo z leśnymi świeżymi grzybami :) Prosto i domowo...
OdpowiedzUsuńnie załapię się na 500 osobę ale i tak lubię, bo po prostu podoba mi się Twój blog.
OdpowiedzUsuńWidocznie nie dane mi dostanie kokilek bez wysiłku, siła wyższa :)
Jeśli chodzi o kokilki (jakże bliski jest mi ten wyraz - kokilka.blogspot.com ;D) to może ujmę to w ten sposób:
Jestem studentką, przez 10 miesięcy mieszkam na wynajmowanej stancji, żywię się sama - przez co mam ogromny problem z porcjowaniem posiłków, a takie naczynka to spełnienie marzeń i rozwiązanie problemów!
Bo w czym innym zrobiłabym mały suflet lub zapiekła płatki?
Dlatego też moja propozycja jest typowo śniadaniowa: zapiekany suflet z kaszy manny lub pieczona owsianka - jednym słowem wszystko to, co da mi energię na długie godziny na uczelni. Ale przede wszystkim chciałabym po raz pierwszy spróbować crumble, więc moją propozycją śniadaniową byłoby dyniowe crumble z cukrem waniliowym. Dyniowe? Bo dziś w końcu przekonałam się jakie to pyszne warzywo i tak mi zasmakował, że teraz mam ochotę tylko na nie.
Cudne kokilki.
OdpowiedzUsuńWystarczająco duże, by pomieścić wszystkie moje ulubione smaki jesieni: karmelizowane jabłka, cynamon, kardamon, odrobinę pełnej w smaku gorzkiej czekolady, migdałową kruszonkę. Rozgrzewające i pyszne crumble :)).
U mnie w takich ślicznych kokilkach na pewno znalazłby się mus czekoladowy. Dlaczego akurat mus? z 2 powodów: 1.Rozpoczęła się jesień i mimo ze jeszcze jest słoneczko, może go lada chwila zabraknąć a coś musi nam poprawiać humor. 2.Ich wielkość! Jak dla mnie idealna na małą ale pyszną bombę kaloryczna :)
OdpowiedzUsuńJako że ciężko u mnie z podejmowaniem ważnych decyzji (ok, jakichkolwiek decyzji:P) zrobiłabym 2 rodzaje w 2 różnych kolorach:
kokilka fioletowa- roztopiona biała czekolada z serkiem mascarpone, śmietanką i jagodami.
kokilka zielona- roztopiona ciemna czekolada z serkiem, śmietanką, aromatycznym cynamonem i kawałkami pomarańczy.
Pozdrawiam,
Layla
Fasola biała zapiekana w kokilkach,przepis zaczerpniety z netu.
OdpowiedzUsuńW takich kokilkach z pewnością zagościłby jakiś makaron z przepysznym sosem- może domowe comford food? Zdecydowanie to jest nam potrzebne na długie i jesienne wieczory.
OdpowiedzUsuńZupa? Krem z dyni z grzankami. A na śniadanie mogłoby zagościć crumble, owoce pod kruszonką, prosto z piekarnika, na chłodne jesienne wieczory. Nada się też jako naczynie do owsianki zapiekanej.
Zawsze chciałam dostać takie cuda, a nigdzie nie mogłam na nie trafić;)
Zupę cebulową... Nie mam naczyń odpowiednich do wstawienia ich do piekarnika.
OdpowiedzUsuńA tak marzy mi się zapiekana cebulowa z żółtym serem i grzankami... w tych kokilkach:)
madamadlen@wp.pl
Na słodko- suflet bananowy, wytrawnie- frittata z brokułami i kurczakiem :)
OdpowiedzUsuńA ja nie zaserwuję w nich żadnego dania jako takiego. Marzę za to, aby pójść do ogrodu, nazrywać czarnej i czerwonej porzeczki, malin oraz jeżyn i podać je w tych ślicznych, malutkich "miseczkach". Ich kolor będzie się cudownie komponował ze świeżą trawą. Ale to dopiero w przyszłym roku... Na wiosnę ;-)
OdpowiedzUsuńW kokilce powinna zostać zapieczona waniliowa chmurka z chrupiącą skorupką ; )
OdpowiedzUsuńMmm... takie kokilki to marzenie każdej z nas! Ja wyobrażam sobie w nich zupę dyniową, z ostrą nutką curry, zapiekaną w piekarniku pod pierzynką z ciasta francuskiego... Każda zupa w małej kokilce, na niej ta chrupiąca pierzynka... ależ byłoby pysznie!
OdpowiedzUsuńmarikac1@wp.pl
Leczo z cukinią. :)
OdpowiedzUsuńpoluję na takie kokilki od dłuższego czasu, więc byłyby one spełnieniem moich marzeń :) i jest jeden przepis, który czeka na te małe naczynka już od dłuższego czasu. Mleczko kawowe. Jest to deser przygotowany ze śmietanki, żółtek, cukru i mocnej, aromatycznej kawy. W konsystencji przypomina trochę budyń, trochę panna cottę, trochę suflet. Jadłam taki w te wakacje w małej, klimatycznej kawiarence. Natrudziłam się trochę, ale w końcu zaprzyjaźniona kelnerka zdobyła dla mnie przepis na to cudo. Bardzo chciałabym go wypróbować, a te kokilki są mi do tego niezbędne :)
OdpowiedzUsuńJa bym nie pogardziła sufletem czekoladowym podanym w takim naczynku do łóżka na sobotnie śniadanie :D
OdpowiedzUsuńa ja bym zrobiła pyszny suflet! :) taki jesienny, z cynamonem, kakao i przyprawa do piernika :) idealny na coraz chłodniejsze popołudnia, do kubka gorącego mleka :)
OdpowiedzUsuńmiało być krótko, więc - crumble! Z ostatnimi tego roku świeżymi malinami...
OdpowiedzUsuńCzekoladowy suflet,trzy dla mnie ,jeden dla meza....no,tak sobie marze,Maja38. Marzena_john@interia.pl
OdpowiedzUsuńKokilki są śliczne. W kuchni czekają na mnie ostatnie w tym roku maliny zebrane z ogródka i kilka jeżyn. Zrobiłabym je zapiekane w koglu-moglu. Pycha :)
OdpowiedzUsuńWitam . Ja to mam ochotę zrobić "Jajko zapiekane w cieście francuskim pod bezową chmurką" . nutinka112@gmail.com
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, najlepszymi pomysłami na użycie tych kokilek jest... tam dam, dam, dam...
OdpowiedzUsuń1. legumina, mniam,
2. znane już tu wszystkim crumble - na przykład śliwkowo - figowe, na tą porę ;)
3. crem brulee
4. panna cotta waniliowa z galaretką malinową i świeżymi (ostatnimi niestety) malinami.
To nie wszystkie moje pomysły, ale nie chcę się za bardzo rozpisywać... ;)
Powinno się w nich znaleźć danie rozgrzewające i sycące - takie na jesień. Pieczone warzywa (np. dynia, pietruszka i pomidory)z dużą ilością tymianku i innych ziół, czosnkiem, papryką zalane beszamelem, a jeśli ma być na bogato - wbiłabym jeszcze jajo na górę :)
OdpowiedzUsuńKremowa zupa dyniowa! W końcu mamy jesień... Z grzanką na górze. Albo krem z bobu i czosnku, ze świderkiem paprykowej oliwy. Albo mini zapiekanka ziemniaczana. :d Mac'n'cheese. Malutkie sufleciki. Buraczkowe kaszotto z boczkiem!
OdpowiedzUsuńAch, zrobiłam się głodna...
Jestem Twoją obserwującą od jakiegoś czasu, więc i na konkurs się zgłaszam!
OdpowiedzUsuńJa bym zrobiła śniadanie - jajka zapiekane z szynką z odrobiną beszamelu i masełka.
No a deser to najlepiej pudding ryżowy rozgrzewający, z jabłkami i cynamonem.
Pozdrawiam
Ponieważ te kokilki są raczej malutkie, to myślę, że nie ma sensu podawać w nich zupy czy małych zapiekanek (ja przy tak małej porcji tylko narobiłabym sobie apetytu i żałowała, że nie ma więcej). Skorzystałam z nich do przyrządzenia malutkich deserów, bo sycącym posiłku. Gdy zjemy duży posiłek to nie ma siły na duże desery, a takie malutkie są idealne. I przykładowo przyrządziłabym delikatny w smaku, waniliowy, gęsty krem, który nałożyłabym do takiej kokilki (mniej więcej do połowy), a drugą połowę wypełniła pysznym musem z sezonowych owoców - w czerwcu z truskawek, w lipcu z malin, obecnie np z pysznych fig, śliwek lub jabłek. Pyszny, malutki deser :D Idealny.
OdpowiedzUsuńJakie cudne kokilki :) Właśnie takich brakuje w mojej kuchni :) Przyrządziłabym w nich wiele przeróżnych potraw, ale na pierwszy ogień poszłyby mini-wieżyczki z warzyw z ogródka - cukinii, bakłażana i patisona, ułożone w formie wierzy, przekładane pleśniowym serem i polane beszamelem. Mam na nie taką wielką ochotę, ale brak odpowiedniego naczynia :)
OdpowiedzUsuńolusia23@poczta.onet.pl
FB polubiłam jako Kuchnia szeroko otwarta
...ma być smacznie i prosto? Kokilki wykorzystałbym do zapieczenia jajka w towarzystwie zielonych szparagów i sera camembert, na końcu zrobiłbym na tym kleksa z jogurtu a wszystko posypał bym płatkami soli morskiej, świeżo zmielonym pieprzem i odrobiną wędzonej papryki. Do tego np ciabatka... Smacznego :) romansamek@o2.pl
OdpowiedzUsuńKokilki! Cóż to za urocze przybory. Prawda jest jedna. W każdej kuchni nie powinno ich zabraknąć. Kokilki nie tylko są śliczne i efektownie wyglądają z pysznym deserem lub daniem, ale również są niezwykle praktyczne, można podawać w nich tyle niezwykle pysznych dań.Za to właśnie cenię sobie ogromnie kokilki. Jestem w trakcie urządzania mojej własnej, pierwszej kuchni. Wyprawkę kuchenną kolekcjonuję już od bardzo dawna, kokilek jednak jeszcze nie posiadam. Gdy zobaczyłam konkurs zaczęłam się zastanawiać, ile ta małe ceramiczne miseczki dają możliwości. Pomyślałam "hmm Zuziu, co byś podała w takich eleganckich kokilkach" i od razu wyświetliła mi się pełna gama cudowności, które tylko czekają na takie zgrabne naczynka pojawiły się w moim domu. Pomyślałam. RANY kokilki dają radę w każdej porze roku na słono i na słodko, na gorąco i na zimno. Postanowiłam zatem podzielić moje wnętrznościowo-kokilkowe marzenia na 4 pory roku. Bo przecież każda pora jest WPROST WYBORNA do kokilkowej rozpusty!
OdpowiedzUsuńZacznę od jesieni bo ta właśnie nadeszła. Oczywiście tu nie ma co mówić o oryginalności! JABŁKA. Nie ma pyszniejszych jabłek niż jesienią dlatego cieszę się każdym jednym!
Jesienią w moich kokilkach pojawił by się pudding imbirowo-jabłkowy. To doskonały deser na chłodne jesienne dni. Pyszny, pachnący i rozgrzewający. Może kilka słów o nim powiem. To nie jest crumble cho też ma kruszonkę. Jest ona nieco inna, gruba i zwarta. Przygotowuje się ją dodając do środka jabłko. Gdy przebijemy się już przez warstwę pysznego, chrupiącego ciasta, ozdobionego cukrem pudrem trafiamy na grubą warstwę jabłek w gęstym jak budyń jabłkowo-imbirowym sosie. Małe jabłkowe kosteczki pysznie chrupią i są naprawdę wyborne.
Zimą w kokilkach królował by amerykański świąteczny pudding bakaliowo-korzenny. Jadłam go już nie raz niestety nigdy nie miałam okazji go zrobić, a jes naprawdę doskonały.
Wiosną gdy zaczną pojawiać się pierwsze warzywa przygotuje w kokilkach na śniadanie warzywną zapiekane wiejską z kiełbaską pod kruchym ciastem.
Latem natomiast nie będę w nich nic zapiekać, bo kto to widział, aby w upały jeść gorące desery! Postawie wtedy na pyszne świeże owoce i przygotuję deser lodowo-owocowy posypany "kruszonką" z cytrynowej bezy!
No cóż odpowiedź moja nie byłą zbyt krótka, ale co ja na to poradzę, że mogłabym pisać o tym bez końca!
Pozdrawiam serdecznie:)
zuzia.mec@gmail.com
Dziękuję wszystkim pięknie za tak pełne fantazji i cudownie opisane pomysły! Konkurs jeszcze trwa, do jego zakończenia brakuje 10 kliknięć na FB :) Mam w czym wybierać, co czytam, to myślę: o tak, to jest to, a tu za chwilę następny: o nie, ten pomysł jest absolutnie genialny! Proszę więc o kciuki za sprawiedliwy wybór :) Pozdrawiam i kto jeszcze chętny, tego zapraszam :)
OdpowiedzUsuńMysle ze, skoro takie malusie one to powinno byc w nich cos tatalnie wartego grzechu... jakis deserek by sie w ustach rozplywal ... np
OdpowiedzUsuń1 Gruszki zapiekane (wczesniej podgotowane z cytrynka, cukrem muscavado i mala iloscia koniaku ) z czekoladowo - migdalowa posypka
2 Male Banoffee pies - ktore sa tak slodkie ze wrecz prosza sie zeby byc podane w tych malutkich kokilikach
3 Crumble z owocami & orzechami( w zaleznosci od sezonu ) ze sliwkami, jablkami, rabarbarem - wszystkim tym czym fantazja podpowie
Och az mi silinka leci.. a tak wogole to te malenstwa by tak ladnie sie komponowaly w mojej zielono- fioletowej kuchni :)
Patrząc za okno musze stwierdzić, że nieubłagalnie zbliża się zima ... A wraz z nią depresja. Ech, trzeba przeżyć tych kilka ciężkich miesięcy. Rzeczą, która bardzo mi w tym pomaga jest czekolada - chyba każdemu poprawi chumor ;) więc na pewno zabrałabym się za robienie sufletu ( oczywiście konsystencją przypominający mus ) , o smaku przepełnionym goryczą i zarazem słodkością gorzkiej czekolady ( może nawe z nutą chili lub soli ) , w środku z zapieczonymi truskawkami, polane pysznym kremem angielskim z dodatkiem białej czekolady.
OdpowiedzUsuńCysiacysia@gmail.com
Ja w takich kokilkach zrobiłam lava cake... tylko w trochę innej odmianie. Zamiast typowo ciemnego lava cake z wylewającym się musem czekoladowym ja zrobiłabym białe ciasto, z białej czekolady, do środka dodając trochę musu malinowego. Nie wiem na ile ten pomysł jest realny, ale brakuje mi kokilek do wypróbowania tego pomysłu :)
OdpowiedzUsuńPomysłami nie błysnę ale w komentarzach znalazłam tyle inspiracji kulinarnych, że uważam konkurs za bardzo pomocny... ja w zielonych zaserwowałabym ryż z jabłkami i cynamonem - tak po prostu, na jesienna chandrę i na rozgrzewkę... w fioletowych zapiekłabym moje ukochane jesienne warzywa czyli bakłażany i pomidory z serem i gałka muszkatołową:-)
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam, a niech to ;) Czyli w tym roku (z braku sprzętu) szans na przygotowanie sufletu malinowego z malinowym sosem, z dodatkiem likieru nie mam. Muszę chyba kogoś poprosić, by takie urocze naczynka sprawił mi na urodziny ;)
OdpowiedzUsuńczarnulka